Sprzedaż mieszkań rośnie. Ceny? Bez zmian - na razie...
REKLAMA
REKLAMA
Indeks cen transakcyjnych w kwietniu niemal nie zmienił wartości, spadając w ciągu miesiąca o zaledwie 0,02%, do poziomu 877,44 pkt. W skali roku oznacza to spadek o 2,8%. Warto zwrócić uwagę, że w połączeniu z inflacją, której roczny wskaźnik w marcu wyniósł 4,3%, daje to realny roczny spadek cen transakcyjnych w największych miastach Polski o ponad 6,5%%. Przy przeciętnym wynagrodzeniu podawanym przez GUS, które wzrosło o 4 proc., czyli w tempie bliskim stopie inflacji, oznacza to przyzwoity wzrost dostępności mieszkań dla potencjalnych nabywców. A swoje dokładają też banki, obniżające koszty kredytów hipotecznych. Niektóre z instytucji oferują już nawet marże poniżej 1 pkt proc., oglądane ostatnio w szczytowej fazie boomu mieszkaniowego, w latach 2006-2008.
REKLAMA
Zobacz także: Co jest dla nas korzystniejsze: kredyt mieszkaniowy czy pożyczka hipoteczna?
I faktycznie mamy do czynienia ze wzrostem liczby transakcji na rynku. Przy obliczaniu indeksu w kwietniu Home Broker i Open Finance uwzględnił ich ponad 3,3 tys. To nowy rekord, wyższy o 4,4% od poprzedniego, ustanowionego w grudniu ubiegłego roku. Licząc rok do roku liczba transakcji podskoczyła o 27,9%, a miesiąc do miesiąca o 8,4%.
Zmiany indeksu cen transakcyjnych
W połowie z monitorowanych przez analityków Open Finance i Home Broker miast w kwietniu mediana cen transakcyjnych wzrosła, a w połowie spadła. Największe wzrosty miały miejsce w Gdyni (5,8%), Lublinie (4%) i Gdańsku (3%). Z kolei największa przecena dotknęła Katowic (3,6%), Łodzi (2,9%) i Szczecina (2,8%). W Warszawie (największy rynek, odpowiadający za ok. 1/3 wszystkich uwzględnianych przy obliczaniu indeksu transakcji) w ubiegłym miesiącu ceny spadły o 0,4%. W ciągu 12 miesięcy mediana cen najmocniej spadła w Bydgoszczy (7,5%), Szczecinie (6%) i Wrocławiu (4%). Pomimo spadku indeksu były jednak miasta, w których zaobserwowano wzrost, a należą do nich m.in. Białystok (2,5%), Gdańsk (1,5%) czy Łódź (0,5%).
Chętnych do zakupu mieszkania przybywa
REKLAMA
- Sytuacja na rynku mieszkaniowym jest względnie stabilna, co potwierdza publikowany przez nas indeks cen transakcyjnych, liczony w oparciu o operacje dokonywane przez klientów Open Finance i Home Broker. Przybywa chętnych do zakupu mieszkania, do czego skłania rosnąca ich dostępność. Choć zakładamy, że liczba transakcji będzie nadal systematycznie rosnąć, to cały czas podtrzymujemy prognozę, że skali roku ceny zanotują kilkuprocentowy realny spadek - komentuje Bernard Waszczyk z Open Finance. - Trzeba bowiem pamiętać o wciąż wysokiej podaży nowych mieszkań, a także o podwyżkach stóp procentowych przez RPP, które przyczynią się do przystopowania procesu obniżania ceny kredytu hipotecznego. Banki nie będą obniżać marż w nieskończoność, a poziom 1 pkt proc. wydaje się być absolutnym minimum.
W kwietniu ceny mieszkań praktycznie się nie zmieniły, choć w perspektywie roku przeciętne „M” w największych polskich miastach straciło na wartości 2,8%. Trzeba podkreślić, że najświeższy odczyt jest najniższym od 22 miesięcy. Trudno tu jednak jeszcze mówić o trendzie. W ostatnich 12 miesiącach trzy razy ceny rosły, pięciokrotnie spadały, a cztery razy praktycznie się nie zmieniły. Powyższe dane świadczą o wciąż niewielkich fluktuacjach i utrzymywaniu się cen nieruchomości na relatywnie stabilnym poziomie. Sytuację taką obserwować można już od blisko dwóch lat.
Czy to dobry moment na kupno nieruchomości?
Tak. Okres stabilizacji cen jest dobrym momentem dla osób planujących zamianę mieszkania. Zgodnie z danymi Home Broker stanowią oni obecnie 51% kupujących. Ogólnie na rynku aż 46% osób stanowią ci, którzy chcieliby zamienić mieszkanie na lepsze. Pod tym pojęciem przede wszystkim rozumiany jest metraż, a w następnej kolejności dopiero standard i lokalizacja. W efekcie blisko co piąta osoba kupująca mieszkanie motywowana jest chęcią zamieszkania w większych "czterech kątach".
Stabilne ceny nie są też złą wiadomością dla osób, które planują kupić swoje pierwsze „M”. Zgodnie z badaniami Home Broker stanowią oni aż 49% nabywców na rynku. W gronie tym przeszło 60% jest w wieku od 26 do 35 lat. Martwić może fakt, że identyczny cel ma aż 17% osób w wieku ponad 36 lat.
Więcej inwestycji
Trzeba też zauważyć, że liczbę zawieranych transakcji kupna/sprzedaży mieszkań charakteryzuje trend wzrostowy. Z jednej strony jest to wynik sezonowego ożywienia na rynku nieruchomości. Z drugiej - postępującego powiększania się zarówno popytu jak i podaży. Trend taki jest widoczny już od ponad dwóch lat. Deweloperzy rozpoczynają bowiem coraz więcej nowych inwestycji, dzięki czemu nabywcy mogą wybierać z rekordowo dużej puli dostępnych lokali. Popyt wzmacniany jest natomiast przez banki, które znacząco obcięły marże i coraz liczniejszej rzeszy nabywców chcą obecnie udzielać kredytów o wartości zaledwie 20% niższej niż tuż przed wybuchem kryzysu. Wracając jednak do wpływu czynników sezonowych, dane za ostatnich kilka lat pokazują, że w kwietniu – drugim miesiącu sezonowego ożywienia – liczba zawieranych transakcji potrafi z miesiąca na miesiąc wzrosnąć nawet o przeszło 10%.
Kredyt hipoteczny: marża w dół
Wspomniany wyżej spadek marż jest okazją dla osób posiadających kredyt zaciągnięty na przykład w 2009 na znaczne obniżenie kosztów obsługi długu. Niecałe 3 lata temu marże kredytów hipotecznych dochodziły do 3%. Natomiast w kwietniu br. było to 1,35%. Dlaczego gra jest warta świeczki? Na odsetkach od kredytu na 300 tys. zł zaciągniętego w 2009 roku można zaoszczędzić blisko 100 tys. zł. Rozwiązaniem jest refinansowanie. Trzeba się tu jednak liczyć z kosztem wcześniejszej spłaty obecnego zadłużenia i zaciągnięcia nowego długu. Przeciętnie cała operacja przed upływem 3 lat od uruchomienia kredytu nie powinna kosztować więcej niż 6-7 tys. zł, choć w gronie banków można znaleźć też takie, które stronią od opłat.
Co przyniesie przyszłość na rynku nieruchomości?
Zgodnie ze marcową prognozą Home Broker przeciętna cena mieszkań w największych miastach powinna wzrosnąć w perspektywie roku o 0,3%. Projekcja inflacji NBP mówi natomiast, że najprawdopodobniej ogólny poziom cen wzrośnie w ciągu roku o blisko 2,5%. Oznaczałoby to realny spadek cen mieszkań o około 2%. Biorąc ponadto pod uwagę, że w perspektywie kolejnych 12 miesięcy można spodziewać się kilkuprocentowego wzrostu poziomu wynagrodzeń, może to skromnie poprawić dostępność mieszkań dla przeciętnego nabywcy.
REKLAMA
REKLAMA