REKLAMA
Zarejestruj się
REKLAMA
Sprzedaż mieszkań na rynku wtórnym spada wolniej niż na rynku deweloperskim. Klienci wolą mieszkanie gotowe do zamieszkania, najlepiej z garażem. Ale i tu trwa wojna nerwów – między chcącymi sprzedać nieruhomoć szybko a stawiającymi na kupno po jak najniższej cenie.
Teraz to kupujący będą częściej rozdawać karty i mocniej negocjować cenę, wynika z prognoz ekspertów rynku nieruchomości dotyczących czwartego kwartału 2024 roku. Do końca roku liczba ogłoszeń powinna jeszcze wzrosnąć, co daje więcej szans na zakup atrakcyjnego cenowo i lokalizacyjnie mieszkania.
Wielu potencjalnych nabywców mieszkań wciąż wstrzymuje się z decyzją o zakupie licząc, że ceny metra kwadratowego, które urosły do horrendalnych rozmiarów w końcu się odwrócą. Na kilku lokalnych rynkach faktycznie widać spadki. Czy jest to jednak zmiana trendu?
Studenci już zaczęli szukać mieszkań, nie oglądając się na sporą wciąż odległość czasową od początku kolejnego roku akademickiego. Najbardziej pożądane są kawalerki do 2 tysięcy złotych lub pokoje w cenie 600-700 złotych.
REKLAMA
Władze miasteczka Saint-Amand-Montrond, położonego w centralnej Francji, podjęły niecodzienną inicjatywę. Wystawiły na sprzedaż dom za symboliczną kwotę 1 euro. Jest jednak pewien warunek - nabywca musi zobowiązać się do zamieszkania w nim na co najmniej 10 lat.
Cena jednego metra kwadratowego mieszkania na rynku wtórnym wynosi w Zakopanem prawie 19 tysięcy złotych. To najwyższe stawki w kraju. Wśród miast wojewódzkich pierwsze miejsce zajmuje Warszawa, gdzie jeden metr kosztuje średnio ponad 13,2 tysiąca. Najtaniej jest w Zielonej Górze, Bydgoszczy i Gorzowie Wielkopolskim. Tam kupujący płacą poniżej 7 tysięcy za metr.
REKLAMA
REKLAMA