Kredyt na energooszczędny dom
REKLAMA
REKLAMA
Duże mrozy powodują, że ogrzanie przeciętnego domu o powierzchni 150 mkw. może kosztować nawet kilkadziesiąt złotych dziennie. Przy okazji z roku na rok rosną ceny gazu czy popularnego w ciepłownictwie węgla. Zgodnie z danymi GUS, w ciągu roku (do ostatniego grudnia) wzrosły one o 8,9% w przypadku gazu, o 9,5% w przypadku opału i o 5,6% w przypadku ciepła z sieci miejskiej.
REKLAMA
Roczne wydatki na ogrzewanie
Co to oznacza dla przeciętnego użytkownika ciepła? Podczas całego sezonu grzewczego roczny koszt ogrzania przeciętnego mieszkania o powierzchni 50 mkw. w bloku z wielkiej płyty może wynieść 2,2 tys. zł. – wynika z szacunków Home Broker. Dla porównania, w przypadku przeciętnie ocieplonego stupięćdziesięciometrowego domu z lat 90. ogrzewanie może wynieść od 2,7 tysiąca rocznie w przypadku wykorzystania węgla, do 4,9 tys. zł w przypadku ogrzewania gazem. Tymczasem przeprowadzka do nieruchomości niskoenergochłonnej, czyli takiej, w przypadku której zapotrzebowanie na energię nie przekracza 70 kWh w przeliczeniu na mkw. rocznie, lub pasywnej (maksymalne zapotrzebowanie 15 kWh rocznie) może obniżyć te koszty nawet kilkunastokrotnie.
Zobacz także: Ekologiczne osiedla – sprawdzą się w Polsce?
Kredyt na ekologiczny dom
REKLAMA
Nie powinno więc dziwić, że budynki energooszczędne zyskują coraz większą popularność. Cel ten przy okazji jest wspierany przez państwo poprzez różnego rodzaju dofinansowanie. Preferencyjne warunki kredytowania dla projektów energooszczędnych oferują też dwa banki – BOŚ i BPH. W przypadku pierwszej instytucji można też kredytować zakup mieszkania, a nie tylko domu (jak w banku BPH). Różnic jest jednak więcej. Bank BPH skłonny jest obniżyć prowizję za udzielenie kredytu na „zielony dom” o 0,6 p.p. (600 zł na każde pożyczone 100 tys. złotych) względem oferty standardowej. Ponadto przy obliczaniu zdolności kredytowej uwzględni niższe koszty utrzymania nieruchomości, czyli po prostu w tej instytucji będzie można pożyczyć więcej. Wymagane jest jednak, aby metr nieruchomości pochłaniał maksymalnie 100 kWh energii rocznie. Nie są to wysokie wymagania. Zgodnie z danymi portalu infookno.pl, w Polsce budynki wzniesione po 1998 roku potrzebują przeciętnie od 90 do 130 kWh energii rocznie.
Dalej w swojej ofercie idzie bank BOŚ. Stosuje obniżoną marżę dla kredytów na zakup lub budowę domów i mieszkań, które posiadają odnawialne źródła energii, są niskoenergochłonne (70 kWh na mkw. rocznie) lub pasywne (15 kWh na mkw. rocznie). W efekcie chcąc pożyczyć ponad 50 tys. zł przy wkładzie własnym na poziomie 25%, trzeba się liczyć z marżą na poziomie:
- 1,6%, gdy nieruchomość ma kolektory słoneczne, pompę ciepła lub rekuperator,
- 1,5%, gdy nieruchomość jest niskoenergooszczędna,
- 1,3%, gdy nieruchomość posiada status „pasywnej”.
Zobacz także: Program obsługi inwestycji deweloperskich – na czym polega?
Która rata jest wyższa?
Pozostaje jednak odpowiedź na pytanie – czy to na pewno się opłaca? Trzeba bowiem pamiętać, że koszt budowy domu pasywnego jest wyższy niż budowa domu standardowego. Opinie o dodatkowych kosztach budowy domu pasywnego względem tradycyjnego są mocno zróżnicowane. Pojawiają się w nich zarówno twierdzenia, że budowa domu pasywnego jest droższa o 40%, jak i zgoła odmienne, których autorzy twierdzą, że dodatkowe nakłady zamkną się w 5– 7%. Do obliczeń przyjęto wartość przeciętną, czyli założono, że budowa domu pasywnego kosztuje o jedną piątą więcej niż przy wykorzystaniu standardowych rozwiązań. Gdyby więc przyjąć, że budowa domu pasywnego pochłonęłaby 480 tys. zł, to tradycyjny dom kosztowałby 400 tys. zł, czyli o 80 tys. zł mniej. Jaka byłaby rata trzydziestoletniego kredytu w rodzimej walucie przy założeniu posiadania 25-proc. wkładu własnego? W przypadku finansowania budowy tradycyjnego domu kredytem na przeciętnych warunkach rynkowych (1,5% marży) trzeba się liczyć z miesięczną ratą na poziomie około 1,9 tys. zł. Budując dom pasywny z wykorzystaniem finansowania w banku BOŚ, można liczyć na niższą marżę (o 0,2 pkt. proc.), ale kwota kredytu byłoby o 20% wyższa. W efekcie miesięczna rata wynosiłaby 2,2 tys. zł.
Zobacz także: Zdolność kredytowa, czyli co bank bierze pod uwagę, udzielając kredytu hipotecznego?
Zwrot wydatków już po kilku latach
Nie oznacza to jednak, że budowa domów pasywnych się nie opłaca. Główną korzyścią z budowy „zielonej” nieruchomości są też mniejsze rachunki za ogrzewanie. Gdyby przyjąć, że przeciętny, stupięćdziesięciometrowy dom wymaga dostarczenia 120 kWh energii cieplnej rocznie (w przeliczeniu na metr), to przy założeniu ogrzewania go węglem trzeba się liczyć z kosztem na poziomie 2,5 tys. zł rocznie. W przypadku wykorzystania gazu koszt rośnie do 4,5 tys. zł rocznie. Gdyby natomiast dom ten był nieskoenergochłonny i wymagał dostarczenia 75 kWh na mkw. ciepła rocznie, to koszt ogrzewania spadłby odpowiednio do 1,9 tys. zł i 3,4 tys. zł. Dom „pasywny” wymagałby sześciokrotnie mniej ciepła (15 kWh na mkw. rocznie), a co za tym idzie teoretycznie ogrzanie go kosztowałoby zaledwie 0,3 tys. zł rocznie w przypadku wykorzystania „czarnego złota” i 0,6 tys. zł w przypadku „błękitnego paliwa”. W efekcie dodatkowe koszty budowy bomu pasywnego zwróciłyby się w ciągu kilkunastu lat (przy założeniu ogrzewania gazem). Z drugiej strony szacunki te nie uwzględniają rosnących cen węgla, gazu i energii elektrycznej, co może znacznie skrócić okres zwrotu dodatkowych nakładów.
Zobacz także: Najlepsze kredyty mieszkaniowe na rynku – ranking
REKLAMA
REKLAMA