Bilans „Rodziny na Swoim”
REKLAMA
REKLAMA
Skorzystanie z „Rodziny na Swoim” było możliwe wyłącznie dla osób spełniających kilka określonych przez ustawodawcę warunków. Nazwa sugerowała, że były to tylko rodziny. W rzeczywistości na preferencyjny kredyt mogli zdecydować się małżonkowie, osoby samotnie wychowujące przynajmniej jedno dziecko oraz osoby niepozostające w związku małżeńskim. Narzucone warunki prowadziły czasami do kuriozalnych sytuacji, kiedy to, by skorzystać z ulgi, tworzyły się fikcyjne małżeństwa i rozwody.
REKLAMA
Koniec RnS to problem dla deweloperów. Problem, gdyż program niejednokrotnie stanowił o sukcesie danej inwestycji.
Zobacz także: Jak wypada polski rynek nieruchomości na tle Europy?
REKLAMA
– Program RnS był korzystny zarówno dla klientów, jak i deweloperów. Pomógł nam w procesie sprzedaży mieszkań w podpoznańskiej Rokietnicy. Wystarczy wspomnieć, że 90 procent lokali znalazło swoich nabywców właśnie dzięki funkcjonowaniu takiego programu. Niestety, późniejsze zmiany w limitach cenowych uniemożliwiły powtórzenie takich korzyści przy naszej kolejnej inwestycji w Swarzędzu – mówi Joanna Rzelechowska z Kalbud Deweloper. Wprowadzane zmiany w programie hamowały trochę rynek mieszkań, a deweloperzy nie zawsze mogli dostosować się do przyjętych nowelizacji.
– Dla naszych wyników sprzedażowych program RnS nie miał tak dużego znaczenia, gdyż była to oferta tylko na wybraną partię mieszkań. Rodzina na Swoim, dla deweloperów realizujących inwestycję poza granicami miasta, była mało atrakcyjna, gdyż wybudowanie metra kwadratowego za ponad 3000 złotych i jeszcze zarobienie na tym jest mało realne. Zróżnicowanie naszej oferty, lokalizacja oraz atrakcyjność naszych mieszkań pozwoliły nam jednak skutecznie zmierzyć się w procesie sprzedaży z zaletami programu RnS. – mówi Magdalena Czuryńska, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu spółki Twoje M.
Zobacz także: Mikroapartamentowce, czyli „kompresja mieszkaniowa”
Podobne refleksje miało większość deweloperów inwestujących poza miastem.
– Przy naszych pierwszych inwestycjach program RnS bardzo pomógł. Zainteresowanie było duże, a klienci chętnie z niego korzystali. Nasza najnowsza inwestycja przy ulicy Wschodniej w Luboniu była przygotowywana pod program RnS. W międzyczasie obniżono limity cen metra kwadratowego. Tym samym, by dostosować się do warunków programu, musielibyśmy drastycznie zmniejszyć cenę, a to by było z kolei nieopłacalne. – wyjaśnia Mariusz Urbanek, dyrektor ds. handlowych firmy Immo Invest.
W programie uczestniczyli nie tylko deweloperzy stawiający budynki wielorodzinne, ale także osiedla domów jednorodzinnych.
– Program Rodzina na Swoim oceniamy jak najbardziej pozytywnie. Dzięki niemu zainteresowanie naszą inwestycją znacznie się poprawiło. Szacujemy, że aż 80 procent domów jednorodzinnych w Brodowie sprzedaliśmy z dofinansowaniem rządowym – mówi Krzysztof Krzyżaniak z KM Building.
Zobacz także: Za ile można kupić apartament w górach?
Dla niektórych inwestorów sprzedaż mieszkań i domów w ramach RnS stanowiła większość zawieranych transakcji. Inni tylko wspierali się zaletami programu.
REKLAMA
– Z uwagi na charakter naszej inwestycji, jej lokalizację oraz standard wykończenia nasza oferta cenowa dość znacząco odbiegała od parametrów programu RnS. Niemniej niespełna 6 procent sprzedanych mieszkań udało się nim objąć – mówi Tomasz Wnuk, dyrektor generalny Malta Fountain – Każdemu programowi stymulującemu rynek nieruchomości należy przyklasnąć. Bez dwóch zdań RnS zdominował sprzedaż i zapewne uratował wyniki niejednego dewelopera – dodaje T. Wnuk.
Rząd szykuje kolejny program o nazwie "Mieszkanie dla Młodych". Specjaliści zaznaczają, że nie będzie on już taki korzystny jak RnS. Jak obliczają analitycy, na dopłatach będzie można zyskać mniej niż obecnie i co ważne, MdM obejmie wyłącznie rynek deweloperski. Pamiętajmy jednak, że większość lokali jest kupowana za pieniądze pożyczone z banków i to dostępność kredytów mieszkaniowych będzie dla branży najważniejszym stymulatorem i zapowiedzią zmian na lepsze.
Zobacz także: Dlaczego lepiej jest kupić gotowe mieszkanie?
Źródło: Mission Public Relations
REKLAMA
REKLAMA