Rynek pierwotny oferuje coraz więcej mieszkań
REKLAMA
REKLAMA
Taka sytuacja oczywiście sprzyja nabywcom – daje większe szanse na znalezienie wymarzonego domu lub mieszkania, a dodatkowo umożliwia wynegocjowanie u dewelopera korzystnej ceny. Z drugiej strony popyt słabnie ze względu na pogarszające się możliwości finansowe części nabywców, którym banki odmawiają pełnego lub częściowego finansowania zakupu nieruchomości.
REKLAMA
Znaczna część mieszkań i domów dostępnych obecnie w sprzedaży znajduje się w inwestycjach planowanych i realizowanych przed 2009 rokiem, kiedy to deweloperzy dyktowali warunki na rynku. Budowano wtedy znacznie większe lokale, często z lepszych i droższych materiałów, po wyższych kosztach robocizny, nierzadko w mało atrakcyjnych lokalizacjach. Teraz takie mieszkania najtrudniej sprzedać. W największych polskich miastach jest średnio 20% ofert, których sprzedaż idzie zdecydowanie wolniej niż w nowych projektach, gdzie mieszkania są bardziej dostosowane do obecnych oczekiwań kupujących.
Zobacz także: Lokale użytkowe na parterach inwestycji mieszkaniowych w Gdańsku
Najgorzej pod tym względem wypada Łódź, gdzie aż 41 proc. oferty stanowią lokale budowane przed 2009 rokiem. Zaraz po niej jest Szczecin – 24 proc., a następnie Trójmiasto (20 proc.) oraz Warszawa i Wrocław (19 proc.). W najlepszej sytuacji są Kraków i Poznań, gdzie mieszkania realizowane przed 2009 rokiem stanowią 14 proc. oferty lokalnego rynku pierwotnego. W Łodzi i Szczecinie dodatkowo pogarsza się sytuacja ekonomiczna mieszkańców i widoczny jest proces migracji zarobkowej do innych miast. Co więcej, deweloperzy w tych dwóch miastach mają mniejsze pole manewru cenowego, bo realizowali inwestycje przy znacznie niższych poziomach marż.
Zobacz także: Ursynów – inna dzielnica Warszawy
Sprzedaż lokali zalegających na rynku wymaga zastosowania sporych rabatów cenowych w stosunku do pierwotnych założeń, jednak w przypadkach, kiedy w grę wchodzi bank kredytujący dewelopera, dostosowanie ceny do realiów rynkowych jest praktycznie niemożliwe. Dlatego deweloperzy powinni liczyć się z akceptacją mniejszego dochodu, a w skrajnych przypadkach możliwością straty, podejmując jednocześnie renegocjacje z bankami w celu restrukturyzacji zadłużenia.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.