Na czym polegają noworoczne promocje kredytów hipotecznych?
REKLAMA
REKLAMA
Czy to się opłaca?
Wraz ze zbliżającym się końcem roku można zauważyć wzmożoną aktywność na rynku kredytów hipotecznych. Banki prześcigają się w stworzeniu oferty zachęcającej do skorzystania z ich usług. Nie dajmy się na to nabrać. Dopiero po dokładnym zapoznaniu się z regulaminem kredytu zauważymy, że wiele atrakcyjnych elementów jest nadmuchanym kłamstwem. Jesteśmy zewsząd kuszeni obietnicą realnych oszczędności płynących z taniego kredytu. Ci, którzy myślą perspektywicznie, powinni mieć świadomość, że jest zupełnie odwrotnie. Po krótkim czasie upojenia miłym dla kieszeni kredytem dowiadujemy się nagle o wielu ukrytych opłatach. Dlatego niezwykle ważne jest, żeby ze zrozumieniem czytać każdy dokument, który mamy podpisać.
REKLAMA
Zobacz także: „Rodzina na Swoim”: stare zasady dofinansowania do 30 sierpnia
Żądania banku
Wiele banków przeprowadza promocje noworoczne, na podobnych zasadach.
- określona jest minimalna kwota, na którą trzeba zaciągnąć kredyt. Często progiem promocji jest 100 tys. złotych
- zdarza się, że promocje kredytowe dostępne są tylko dla długoletnich klientów banku. Poczucie wyjątkowości popycha kredytobiorcę do podjęcia decyzji o złożeniu wniosku
REKLAMA
- atrakcyjna oferta kredytowa jest często pułapką. Złapany klient zmuszony jest ponieść dodatkowe koszty, by utrzymać warunki zadłużenia na poziomie równym do tego z czasów promocji. W zamian za zniesienie prowizji za swoje usługi lub obniżenie marży bank może od nas wymagać zawiązania głębszej relacji.
- cross-selling: dostaniemy kredyt, gdy zdecydujemy się na założenie osobistego konta i karty kredytowej w danym banku. Często stawianym warunkiem jest przeniesienie pensji na nowo otwarty rachunek.
- obowiązek dokonywania minimum kilku transakcji bezgotówkowych w trakcie miesiąca.
Zobacz także: Czym jest spread?
REKLAMA
REKLAMA