Wzrosną raty kredytów mieszkaniowych? We wtorek możliwa podwyżka stóp procentowych NBP
REKLAMA
REKLAMA
Czy RPP podniesie stopy procentowe NBP?
Przed wtorkowym posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej, pewne wątpliwości wśród inwestorów i ekonomistów budzi skala podwyżki stóp procentowych. Wydaje się, że rynkowy konsensus zakłada podwyżkę referencyjnej stopy procentowej o 50 pb do 3,25 proc. Taka skala podwyżki wynika choćby z wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego, których jednak udzielił on przed napaścią Rosji na Ukrainą.
REKLAMA
Wojna w Ukrainie z jednej strony doprowadziła do gwałtownego osłabienia złotego i pogorszenia perspektyw inflacji, ze względu na gwałtowny wzrost cen surowców (nie tylko energetycznych), z drugiej osłabiła przyszły wzrost gospodarczy. Jedne czynniki sugerują ostrożność w podnoszeniu stóp procentowych, drugie - wskazują na możliwość przyspieszenia cyklu zacieśniania warunków monetarnych.
Zdania ekspertów w kwestii dalszego podnoszenia stóp procentowych NBP są podzielone
REKLAMA
"Naszym zdaniem dojdzie do wzrostu stóp o 50 punktów bazowych. Z jednej strony słabsze perspektywy gospodarcze sprzyjają niższej ścieżce stóp, z drugiej strony ryzyko osłabienia złotego sprzyja decyzji o większej podwyżce. Wg nas w obliczu tych przeciwstawnych sił wciąż ma sens podążanie dotychczasową ścieżką. Nie wykluczamy jednak, że RPP uzna jeden z tych czynników ryzyka za poważniejszy i zmieni dotychczasowe nastawienie. Rada dostanie teraz nową projekcję, być może uwzględniającą w wyliczeniach wpływ wojny" - napisali w piątkowej analizie ekonomiści Santander BP.
"Ponieważ wpływ rosyjskiej inwazji na Ukrainę na polską gospodarkę może być stagflacyjny, decyzje władz monetarnych stają się trudniejsze. Mimo słabości złotego nie widzimy masowego odpływu kapitału, dlatego nie ma potrzeby większych podwyżek" - oceniają ekonomiści PKO BP.
REKLAMA
Podejmując decyzję o skali podwyżki stóp procentowych, członkowie RPP będą musieli wziąć pod uwagę ostatnie wydarzenia na rynku walutowym. Pod wpływem rosyjskiej agresji na Ukrainę, waluty naszego regionu zdecydowanie straciły na wartości, w tym złoty. W piątek wieczorem euro kosztowało 4,89 zł, a w niedzielę wieczorem, przy ograniczonej skali handlu, kurs wzrósł do najwyższego w historii poziomu 4,95 zł.
"Banki centralne próbowały bronić swoich walut interwencjami (Polska, Czechy) i podwyżkami stóp (Węgry nieoczekiwanie podniosły tygodniową stopę depozytową o 75 pb). Choć prawdopodobnie bez tych działań waluty CEE miałyby się jeszcze gorzej, to trudno też liczyć na powstrzymanie dalszej ich wyprzedaży gdy czynnik, który za nią stoi, prawdopodobnie wciąż będzie obecny. Liczymy się z tym, że EUR/PLN będzie spychany dalej w stronę 5,00, ale jednocześnie zakładamy, że przy pozytywnych doniesieniach (np. dzięki zaplanowanej na weekend trzeciej rundzie negocjacji Rosja-Ukraina), może dojść do gwałtownego umocnienia złotego. Wg nas z pomocą złotemu może też przyjść komunikacja RPP, podkreślająca dalsze podwyżki i dalszą gotowość do interwencji rynkowych NBP" - napisali ekonomiści Santander BP.
Zdaniem ekonomistów Banku Pekao, RPP zdecyduje się na większą niż wcześniej oczekiwano podwyżkę stóp procentowych.
„Do rangi głównego problemu urasta kwestia kursu walutowego. Jego poziom i dynamika stwarzają obecnie ryzyko pogłębienia szoku cenowego, a dotychczasowa, skoordynowana interwencja NBP i MF nie wystarczyła, by zrównoważyć wzrost premii za ryzyko i słabszy wzrost gospodarczy. Z tego względu uważamy, że RPP zdecyduje się wykorzystać ścieżkę stóp procentowych do wpłynięcia na dynamikę tych procesów. Zamiast spodziewanych wcześniej 50 pb., stopy procentowe na najbliższym posiedzeniu wzrosną o 100 pb.” – podano w poniedziałkowym raporcie Banku Pekao.
Skutki dla polskiej gospodarki wynikające z wojny na Ukrainie
Od początku napaści Rosji na Ukrainę złoty mocno traci. W poniedziałek ok. 9.45 euro kosztowało 4,93 zł (złoty stracił ok. 1,11 proc.), dolar prawie 4,54 zł (1,64 proc. spadku wartości złotego) a frank szwajcarski ponad 4,92 zł (spadek o ok. 1,18 proc.).
Jednym z powodów osłabienia złotego jest spadek euro w stosunku do dolara. Wspólna waluta kosztowała ok. 1,08 dolara, co oznacza spadek o ok. 0,6 proc.
W środę prawdopodobnie na konferencji prasowej wystąpi prezes NBP Adam Glapiński.
Opracowanie: Paulina Karpińska
REKLAMA
REKLAMA