Rosną transakcyjne ceny mieszkań
REKLAMA
REKLAMA
Trzeci miesiąc z rzędu rosną jak na drożdżach ceny po jakich klienci Open Finance i Home Broker dokonują transakcji na rynku mieszkaniowym. Obliczany na ich podstawie indeks cen transakcyjnych, po wzroście o 1,18 proc. w marcu, zakończył pierwszy kwartał na 6,8-proc. plusie. To najlepsze trzy kolejne miesiące w jego ponad pięcioletniej historii. Tym samym w ekspresowym tempie odrobił już niemal połowę straty odnotowanej w całym ubiegłym roku, wynoszącej 13,3 proc.
REKLAMA
Rosnącym cenom mieszkań towarzyszy systematyczny spadek liczby zawieranych transakcji. Marzec był czwartym kolejnym miesiącem, w którym liczba transakcji uwzględnionych przy obliczaniu wartości indeksu (2400) była niższa niż miesiąc wcześniej. Tym razem miesięczny spadek wyniósł niespełna 6,8 proc. Warto jednak pamiętać, że pierwszy kwartał jest zazwyczaj słabszym okresem pod względem obrotów na rynku nieruchomości. Tegoroczny jest o 2,4 proc. lepszy od I kw. 2012.
Zobacz także: Eksurbanizacja, na czym to polega?
W porównaniu z lutym ceny wzrosły w większości monitorowanych przez nas miast. Najbardziej w Gdańsku (3,6 proc.), Białymstoku (3,4 proc.), Warszawie (2,8 proc.) i Krakowie (2,3 proc.). W jednej trzeciej przypadków ceny spadły – najwięcej w Katowicach (minus 2,7 proc.) i Olsztynie (minus 2,3 proc.). Przybywa miast, które mogą się pochwalić wzrostem cen mieszkań w skali roku. Pod tym względem przodują Katowice, gdzie wzrost średniej ceny metra kwadratowego podliczyliśmy na 12,8 proc. Na plus wyszły także Bydgoszcz (5,4 proc.), Gdańsk (1,8 proc.) i Olsztyn (1,2 proc.). Z kolei na największym minusie są Lublin (-7,7 proc.) oraz Szczecin i Warszawa (po -4,2 proc.).
Zobacz także: Inwestorzy indywidualni budują więcej, niż deweloperzy – raport GUS
Zobacz także: Budownictwo mieszkaniowe według danych GUS
Komentarz i prognoza
Dynamiczny wzrost cen transakcyjnych mieszkań od początku roku sugeruje, że rynek ten nie jest w tak słabej kondycji, jak mogło się wydawać. Ubiegłoroczne spadki cen w dużej mierze były konsekwencją działań deweloperów, dążących do sprzedania jak największej liczby lokali osobom chcącym skorzystać z wygasającego programu „Rodzina na Swoim”. W tym celu musieli dostosowywać ceny do limitów, które w nim obowiązywały, systematycznie je obniżając. Popytu generowanego przez beneficjentów programu RnS już nie ma, ale na rynku nie zapanowała wielka wyprzedaż tanich mieszkań. Wręcz przeciwnie, ceny rosną, a obroty utrzymują się na umiarkowanym poziomie, porównywalnym choćby z zeszłym rokiem. Być może lukę po osobach kupujących w ramach RnS płynnie wypełniają klienci bardziej majętni, których stać na większe i droższe mieszkanie, niekoniecznie posiłkując się przy tym kredytem. A przynajmniej na takich klientów zdają się teraz nastawiać deweloperzy. Obniżka stóp procentowych wpłynęła bowiem nie tylko na spadek oprocentowania kredytów hipotecznych, lecz także na rentowność takich instrumentów finansowych jak obligacje i depozyty bankowe. Dla osób dysponujących większymi oszczędnościami może to zatem być dobry moment na inwestycję właśnie na rynku nieruchomości mieszkaniowych. Dołek cenowy najprawdopodobniej już za nami, oferta rynkowa spora, a pozostający pod presją sprzedający skłonni do negocjacji. Jeśli tak jest w istocie, to kolejne miesiące powinny przynieść dalszy wzrost indeksu cen transakcyjnych, a przynajmniej jego ustabilizowanie.
Zobacz także: Ustawa deweloperska – komu przynosi korzyści?
REKLAMA
REKLAMA