W programie Mój Prąd brakuje kryterium jakościowego
REKLAMA
REKLAMA
Raport opublikowany 16 marca 2021 roku przez Urząd Regulacji Energetyki pokazuje ponad trzykrotny (w stosunku do 2019 roku) wzrost ilości energii elektrycznej wprowadzonej do sieci z mikroinstalacji. Blisko 98,5 proc. tej energii wyprodukowali prosumenci w instalacjach fotowoltaicznych.
REKLAMA
Program Mój Prąd
REKLAMA
Zaledwie kilka dni później Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej opublikował komunikat poświęcony planowanej, trzeciej edycji programu Mój Prąd. Zdaniem wielu ekspertów wznowienie Mojego Prądu niewątpliwie pobudzi rynek instalacji fotowoltaicznych, zwłaszcza, że do naboru będą kwalifikowane koszty poniesione od 1 lutego 2021 r.
— Program Mój Prąd nie jest jedyną istniejącą w Polsce metodą wsparcia rozwoju OZE, jest jednak najbardziej znaną i najmocniej wpływającą na zainteresowanie inwestorów. Wynika to z jego wyjątkowej prostoty — mówi dr inż. Michał Modzelewski, dyrektor techniczny spółki N Energia. — Faktycznie, żeby dostać dotację prosument nie musi spełniać żadnych innych wymogów oprócz posiadania instalacji podłączonej do sieci. Przy tym sieci przesyłowe według obowiązującej ustawy o odnawialnych źródłach energii również nie mają zbyt wiele możliwości aby odmówić przyłączenia mikroinstalacji.
Niestety taki stan rzeczy, oprócz zalet, które przekładają się na imponujące statystyki popularności fotowoltaiki, ma też swoje wady — uważa ekspert. Wobec lawinowo wzrastającej liczby nowo instalowanych domowych elektrowni słonecznych, wzrasta odsetek tych z poważnymi wadami wynikającymi z błędów popełnionych przez niewykwalifikowane ekipy montażowe.
— Zgłaszają się do nas prosumenci, którzy zawarli umowy z niedoświadczonymi firmami z prośbą o zweryfikowanie poprawności projektu, montażu i wydajności ich instalacji fotowoltaicznej. W ramach działań projakościowych, na życzenie i po akceptacji przez inwestora kosztów, przeprowadzamy wówczas audyt. W większości przypadków stwierdzamy rażącą niezgodność projektu i montażu instalacji ze sztuką budowlaną — mówi dr inż. Michał Modzelewski.
Status branżowej anegdoty ma już przypadek niejakiego pana Bogdana, któremu wykonano naziemną instalację utrzymywaną przez konstrukcje z... korytek kablowych.
— Ryzyko, które ponosi inwestor decydując się na podobną oszczędność leży na jego własnej odpowiedzialności. Ale czy to jest dobry kierunek do ulokowania narodowych lub unijnych pieniędzy? — zastanawia się Michał Modzelewski.
Mikroinstalacje fotowoltaiczne - decyduje aspekt ekonomiczny
— Rynek fotowoltaiki w Polsce jest nadal nieukształtowany, a świadomość społeczna niska. Bardzo powoli wyodrębnia się spośród klientów tzw. świadomy konsument. Większość klientów mikroinstalacji fotowoltaicznych decydując się na montaż tego źródła energii kieruje się wyłącznie aspektem ekonomicznym. Sam dobór komponentów instalacji i ich pochodzenie spychane są na margines — uważa Maciej Juźwik, ekspert ds. fotowoltaiki centrum naukowo-badawczego KEZO Polskiej Akademii Nauk. — Należy pamiętać, że pojęcie ”dobra i tania” instalacja nie istnieje, a jest tylko hasłem handlowców oferujących niskiej jakości produkty i usługi. Niska cena, a co za tym idzie, niska jakość jest przyczyną błędów montażowych, a ich skutkami mogą być zarówno niska produkcja, nieszczelności dachu, jak i pożar lub zerwanie instalacji przez wiatr. Instalacje PV powinny być projektowane przez osoby do tego uprawnione, a instalatorzy szkoleni i posiadający wiedzę w dziedzinie fotowoltaiki.
— Śmiem twierdzić, że na tę chwilę zdecydowana większość mikroinstalacji w Polsce jest wykonana nie zgodnie z instrukcjami montażu i podstawowymi normami — dodaje ekspert.
— Bardzo często wyniki prac montażowych, zrealizowanych przez nierzetelne lub niedoświadczone firmy są nie do naprawienia. W części przypadków stwierdzamy, że prace elektryczne i mechaniczne zostały wykonane w sposób uniemożliwiający naprawę ze względu na konieczność zupełnego demontażu instalacji — dodaje Michał Modzelewski.
Mój Prąd - brakuje kryterium jakościowego
— W programie Mój Prąd brakuje jednego, bardzo ważnego kryterium — kryterium jakościowego — uważa dyrektor techniczny N Energia. Oczywiście jego wdrożenie wiązałoby się ze spowolnieniem i utrudnieniem procesu przyznawania dotacji. Doktor Modzelewski twierdzi jednak, że istnieją wskaźniki, które mogą świadczyć o jakości instalacji i jednocześnie w mniejszym stopniu wpłyną na prostotę Mojego Prądu. Inną opcją może być wprowadzenie zmian do ustawy, które pozwoliłyby zweryfikować instalację pod względem jakości jeszcze na etapie jej podłączenia do sieci.
Program Mój Prąd 3.0
REKLAMA
Szczegółowe kryteria programu Mój Prąd 3.0 nie są na razie znane. Wiadomo tylko, że finansowanie będzie zależało od zakresu instalacji. NFOŚiGW chce bowiem położyć nacisk na autokonsumpcję prądu wytwarzanego z fotowoltaiki, odciążając w ten sposób sieci przesyłowe.
— Operatorzy sieci przesyłowych mogą spać spokojnie, ponieważ większą część nieprofesjonalnie wykonanych instalacji najpewniej przestanie działać już za kilka lat — mówi dr inż. Modzelewski. — Szkoda, jeśli razem z nimi w błoto pójdą setki tysięcy złotych otrzymanych przez ich właścicieli dotacji.
N Energia
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.