Niższe opłaty za zmniejszenie naturalnej retencji gdy właściciel gromadzi deszczówkę
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Takie opłaty wynikają z projektu ustawy o inwestycjach w zakresie przeciwdziałania skutkom suszy, który do połowy września 2020 r.znajduje się w konsultacjach międzyresortowych i społecznych. Celem regulacji jest wprowadzenie pakietu rozwiązań, które ułatwią zatrzymywanie wody i poprawią dostępność zasobów wodnych w Polsce, by złagodzić negatywne skutki coraz dłuższych okresów suszy.
Projekt zawiera propozycje pięciu resortów współpracujących przy opracowaniu przepisów: Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, Ministerstwa Klimatu, Ministerstwa Rozwoju, Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Ministerstwa Środowiska
REKLAMA
"To wstępny projekt, który jeszcze nie został zatwierdzony przez rząd i nie trafił do Sejmu. Nie wiemy, jaki będzie ostateczny kształt tych zapisów prawnych. My, jako Wody Polskie, jesteśmy bezpośrednio zainteresowani, ponieważ znaczna część tych przepisów będzie dotyczyć naszej działalności. Staramy się na bieżąco je analizować, także pod kątem tego, jaki będą mieć wpływ na działania Wód Polskich i gospodarkę" - powiedział PAP prezes Wód Polskich Przemysław Daca. Dodał, że do końca maja tego roku, w Polsce mieliśmy "bardzo duży problem z suszą i to trzeci rok z rzędu".
"Należy wprowadzić pewne przepisy w drodze specustawy, wzorując się na innych specustawach np. na przeciwpowodziowej. I stąd ten wypracowany wspólnie projekt, który jest w teraz konsultowany" - tłumaczył.
Jego zdaniem problemem jest "zabetonowana Polska". "Mamy zabetonowane miasta, drogi, autostrady, ekspresówki. Cały problem polega na tym, że woda nam bezproduktywnie z tych betonowanych powierzchni spływa do kanalizacji, z kanalizacji do rzek i rzekami odpływa do Bałtyku" - powiedział. Dodał, że mówi się, że zatrzymujemy tylko 6,5 proc. wody rocznego opadu w Polsce, a powinniśmy zdecydowanie więcej. "Naszym celem jest najmniej 15-proc. retencja. Przepisy w specustawie mają stymulować tzw. odbetonowanie naszych powierzchni, miast, ośrodków miejskich. I to jest podstawa" - zaznaczył.
Polecamy: Prenumerata elektroniczna Dziennika Gazety Prawnej KUP TERAZ!
Zauważył, że w ostatnich dniach w mediach pojawiło się "trochę sensacyjnych doniesień i wyliczeń" dotyczących jednej z propozycji zawartych w projekcie, potocznie nazwanej przez media "podatkiem od deszczu".
REKLAMA
"To są przepisy dotyczące tzw. zmniejszenia naturalnej retencji na naszych działkach. To nie jest żaden podatek deszczowy. Takie przepisy już istniały w naszym porządku prawnym, tylko nieco inaczej działały. Dotyczyły większych powierzchni i inna była forma ich zbierania" - powiedział.
Jak przekazał, zgodnie z propozycją zawartą w projekcie np. w przypadku działki o powierzchni ok. 1 tys. metrów kw., która jest zabudowana w ponad 50-proc., czyli znajdują się na niej np. budynek mieszkalny, garaż, droga dojazdową, co w sumie stanowi ponad 51 proc., wówczas musimy płacić tzw. opłatę zmniejszającą naturalną retencję. Tę opłatę będzie - przynajmniej na podstawie tych przepisów tak, jak do tej pory - pobierała gmina.
"I tutaj mamy podstawową rzecz, to znaczy taką, że ustawodawca chce skłonić właściciela takiej działki do zamontowania urządzeń, nawet takich najprostszych, do retencjonowania wody. Jeżeli mamy taką działkę 1 tys. metrów kwadratowych – gdyby nie było na niej żadnej retencji, żadnego zatrzymywania wody opadowej, która nam spływa po tej powierzchni zabetonowanej, wówczas właściciel takie powierzchni musiałby rocznie wnieść 255 zł opłaty za zmniejszenie naturalnej retencji. Ale jeżeli zamontuje podstawową formę łapania tej deszczówki np. beczki, które pozwolą łapać około 30 proc. opadów spływających z tej działki (z powierzchni zabetonowanej), wówczas ta opłata się zmniejsza dziesięciokrotnie. W skali roku opłata wyniesie 25 zł, czyli miesięcznie 2 zł" - powiedział prezes Wód Polskich.
Zaznaczył, że urządzenia do zatrzymania, retencjonowania wody są finansowane m.in. z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Prezes Wód Polskich poinformował, że ze wstępnej analizy, ilu takich podmiotów czy obywateli te przepisy mogłyby dotyczyć, wynika, że jeżeli mówimy o dużych aglomeracjach miejskich, takich, jak np. Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, gdzie grunty są drogie, to najczęściej powierzchnia działek zabetonowanych przez prywatnych inwestorów, mieszkańców wynosi od 400 do 600 m kw. "To zabudowa najczęściej szeregowa, z garażem, z małym ogródkiem. Jest to większość działek w obrębie dużych aglomeracji i wtedy takich działek ta ustawa nie dotyczy. Nowe zapisy mają dotyczyć działek o powierzchni ponad 600 m kw., gdzie zabudowa wynosi ponad 51 proc." - wyjaśnia Daca.
Natomiast w mniejszych aglomeracjach, na terenach rolnych i w miejscowościach, gdzie grunty są tańsze, analizy wykazują, że wielkość takich działek na zabudowę domków jednorodzinnych wynosi od 800 do 1200 m. "I tutaj w większości również te opłaty nie będą dotyczyć, ponieważ rzadko będzie spełniony warunek współczynnika zabudowy powyżej 50 proc."- powiedział.
Jak przekazał szef Wód Polskich, ustawa w większości przypadków - ok. 80 proc. - nie będzie dotyczyła domków jednorodzinnych. "Będzie dotyczyła raczej małych i mikroprzedsiębiorstw. Ci, którzy prowadzą jakąś działalność gospodarczą, mają różne zakłady przemysłowe, warsztaty, hurtownie, sklepy. Zapisy będą głównie dotyczyć takich podmiotów, którym łatwiej jest przeznaczyć część środków na podstawowe narzędzia dotyczące retencji" - powiedział.
Prezes przypomniał, że już teraz funkcjonują opłaty za zmniejszenie naturalnej retencji i za pobieranie tych opłat są odpowiedzialne gminy. "W tym projekcie również będą odpowiadały gminy. Różnica jest taka, że 25 proc. tych opłat, które będą ponosili właściciele tych zabetonowanych działek, będzie trafiało bezpośrednio do gminy. W tej chwili to 10 proc. I około 80 proc. tych środków będą to środki znaczone, które gmina będzie musiała wydać również na zwiększenie retencji" - wyjaśnił.
Pytany, jakie argumenty mogą zyskać przychylność społeczeństwa do proponowanych zapisów, Daca wskazał przede wszystkim na to, że Polska jest krajem w Europie "na szarym końcu", jeśli chodzi o zasobność wód słodkich na jednego mieszkańca.
"To jest sytuacja dramatyczna. Mamy pogłębiającą się suszę cyklicznie. Niektóre instytuty rolne mówią, że już od 8 lat z drobnymi przerwami mamy permanentną suszę rolniczą. Naprawdę musimy coś z tym zrobić. Jeżeli wody jest mało, to musimy zacząć o nią dbać" - podkreślił.
Jak dodał, nie można teraz poprzestać tylko na edukowaniu społeczeństwa. "Musimy wprowadzać takie przepisy, które wręcz skłaniają do racjonalnego korzystanie z wody" - wskazał.
Jego zdaniem im szybciej przepisy wejdą w życie, tym będzie większa korzyść dla gospodarki wodnej. "Przed nami okres jesienny i zimowy, gdzie naturalnie nie przeszkadza nam susza. Ale od przyszłego roku powinniśmy być gotowi z przepisami, bo nie wiemy jak się ten rok zacznie. W tym roku, jeśli chodzi o deficyt wody, mieliśmy problemy praktycznie już od marca. Okres jesienno-zimowy to odpowiedni czas na wprowadzenie takich przepisów, tak żebyśmy od nowego roku byli gotowi, a my, jako Wody Polskie mielibyśmy lepsze możliwości prowadzenia inwestycji w retencje i działania przeciwsuszowe" - powiedział.
Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie jest od 1 stycznia 2018 r. głównym podmiotem odpowiedzialnym za krajową gospodarkę wodną. (PAP)
autor: Aneta Oksiuta
aop/ drag/ amac/
Proponowane w ww. projekcie zmiany w art. 34 pkt 4, 269 ust. 1 i 2, art. 272 ust. 8, art. 274 pkt 6 oraz w art. 299 ust. 5, art. 409 ust. 7 ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. - Prawo wodne:
Projektodawca, czyli Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej podkreśla, że nowe przepisy mają za zadanie sprzyjać zwiększaniu retencji zasobów wodnych, w tym małej retencji. A ochrona terenów biologicznie czynnych ma podstawowe znaczenie w walce z suszą oraz powodziami miejskimi.
Zmiana brzmienia art. 34 pkt 4 Prawa wodnego polega na doprecyzowaniu jego treści poprzez wskazanie, że wykonywanie na nieruchomości o powierzchni powyżej 600 m2 (dotychczas obowiązująca regulacja dotyczy nieruchomości o powierzchni powyżej 3 500 m2) robót lub obiektów budowlanych trwale związanych z gruntem, mających wpływ na zmniejszenie tej retencji przez wyłączenie więcej niż 50% (zmiana z poziomu 70% obowiązującego do czasu wejścia w życie niniejszej ustawy) powierzchni nieruchomości z powierzchni biologicznie czynnej, zwane dalej „zmniejszeniem naturalnej retencji terenowej” jest szczególnym korzystaniem z wód i w związku z tym będzie podlegać opłacie za usługi wodne.
Ponadto wprowadzono odpowiednie zmiany w treści art. 269 ust.1 pkt 1, wskazując, że opłatę za usługi wodne uiszcza się za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej. Zmianie uległa przy tym również treść art. 272 ust. 8, odnoszącego się do wysokości opłaty za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej, którą ustala się jako iloczyn jednostkowej stawki opłaty, wyrażonej w m2 wielkości utraconej powierzchni biologicznie czynnej oraz czasu wyrażonego w latach.
Jednocześnie w art. 274 pkt 6 zmianie uległy stawki opłat za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej. Po wprowadzeniu projektu ustawy do porządku prawnego górne jednostkowe stawki opłaty za zmniejszanie naturalnej retencji terenowej będą wyższe i wyniosą:
a) bez urządzeń do retencjonowania wody z powierzchni uszczelnionych trwale związanych z gruntem - 1,50 zł za 1 m2 na 1 rok,
b) z urządzeniami do retencjonowania wody z powierzchni uszczelnionych o pojemności do 10% odpływu rocznego z powierzchni uszczelnionych trwale związanych z gruntem - 0,90 zł za 1 m2 na 1 rok,
c) z urządzeniami do retencjonowania wody z powierzchni uszczelnionych o pojemności od 10 do 30% odpływu rocznego z powierzchni uszczelnionych trwale związanych z gruntem - 0,45 zł za 1 m2 na 1 rok.
Jak czytamy w uzasadnieniu omawianego projektu, zmniejszenie wskaźnika utraty udziału powierzchni biologicznie czynnej, powyżej którego nalicza się opłatę, z 70% do 50% powierzchni działki, ma na celu, poza spodziewanym wzrostem retencji wody na terenie prywatnych działek, zwiększenie udziału powierzchni biologicznie czynnych na terenie tych działek, a tym samym również na terenie gmin. Powierzchnie biologicznie czynne poza najważniejszą funkcją w kontekście celu ustawy wiążącą się zatrzymaniem i retencjonowaniem wód opadowych, co przyczynia się do redukcji zjawiska suszy, zmniejszenia odpływu wód opadowych do odbiorników, a także minimalizowania ryzyka powodzi i podtopień, pełnią również szereg innych funkcji, takich jak przeciwdziałanie zjawisku miejskiej wyspy ciepła, funkcje biologiczne czy estetyczne, pozwalające na dodatkowe podniesienie komfortu życia mieszkańców. Należy szczególnie podkreślić, że wskazane funkcje terenów biologiczne czynnych ulegają istotnemu wzmocnieniu wówczas, gdy takie tworzą one kompleksową, powiązaną przestrzennie i funkcjonalnie sieć, do osiągnięcia czego przyczyni się zwiększenie wskaźnika progowego proponowane w zmienianej ustawie.
Wskazana w pierwotnym (aktualnym) brzmieniu art. 269 ust. 1 pkt 1 oraz art. 274 pkt 6 i w art. 272 ust. 8 ww. ustawy powierzchnia 3500 m2, odnosi się - jeżeli chodzi o skalę m. in. do wielkopowierzchniowych terenów handlowych, których jest stosunkowo mało na terenie Polski, natomiast wielkopowierzchniowe obiekty handlowych zaczynają się od 400 m2 i w większości działki, na których są zlokalizowane, nie przekraczają obecnie stosowanego w ustawie limitu. Proponowana powierzchnia progu stosowania przepisu od 600 m2 wielkości działki wynika z założenia, że minimalne wielkości działek, na których zlokalizowane wielkopowierzchniowe obiekty handlowe, zaczynają się od tego progu.
Intencją wprowadzenia zmiany w zakresie zwiększenia stawki opłaty za utratę naturalnej retencji terenowej jest chęć „zmotywowania” podmiotów korzystających z usług wodnych do zatrzymania możliwie największej ilości wody opadowej w zlewniach, w tym poprzez utrzymanie możliwie największego udziału powierzchni biologicznie czynnej na działach objętych przepisem, a także poprzez zapewnienie źródła finansowania działań dotyczących retencjonowania wód deszczowych przez gminy dzięki zwiększeniu ich przychodów z tytułu opłaty. Wysokość obecnie stosowanych stawek opłat za utraconą retencję nie wydaje się wystarczająca do pełnienia roli instrumentu motywującego podmioty zobowiązane do stosowania w odpowiednim stopniu urządzeń i rozwiązań w zakresie retencji wód opadowych z zlewniach miejskich, a także do utrzymywania możliwie największego udziału powierzchni biologicznie czynnej. Zwiększenie opłat ma na celu przede wszystkim ochronę przed suszą oraz zapobieganie powodziom miejskim i podtopieniom, a tym samym również wiążącym się z nimi stratom, poprzez wzmocnienie rozwiązań o charakterze ekonomicznym zmierzających do zatrzymania wody. Ostatnie doświadczenia w Polsce dotyczące niedoborów wody, w tym susze, wskazują, ze jest ona dobrem wymagającym szczególnej ochrony oraz bardzo oszczędnego gospodarowania, co uzasadnia wzrost opłat.
Proponuje się także zmianę w art. 299 ust. 5, zgodnie z którą podnosi się wpływy z tytułu opłat za usługi wodne za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej, na rzecz gmin z 10% do 25%, przy czym co najmniej 20% tego przychodu gmina przeznaczy na rozwój retencji wód opadowych w zlewni obejmującej obszar gminy. Propozycja wzrostu wpływów dla gmin wynika z faktu, że gospodarowanie wodami opadowymi stanowi zadanie własne gmin. W szczególności aktywność gmin dotycząca gospodarowania wodami opadowymi, w tym w zakresie zatrzymania, retencjonowania oraz wykorzystania wód opadowych, ma bardzo duże znaczenie na terenach miejskich wyposażonych w systemy kanalizacji deszczowej. Przewiduje się, że w powiązaniu z wprowadzanym wymogiem przeznaczania na rozwój retencji wód opadowych na terenie gminy 20% wpływów z opłaty za utratę naturalnej retencji, zmiany te spowodują wzrost retencji nie tylko na terenach prywatnych objętych zmienianym przepisem, ale również w wyniku działań gmin, które otrzymają dodatkowe dedykowane źródło finansowania, co również doskonale przyczyni się do spełnienia celu nowelizacji.
W art. 269 ust. 2 Prawa wodnego wprowadzono wyłączenie z zakresu opłaty za zmniejszenie naturalnej retencji gruntów rolnych. Wyłączenie wynika z faktu, że grunty rolne znajdują się w zdecydowanej większości na terenach przepuszczalnych, pozamiejskich, gdzie problem związany z podtopieniami oraz nadmiernym odpływem wód z danego terenu nie występuje z takim samym nasileniem jak na terenach miejskich. Na przedmiotowych terenach zapewnione są inne mechanizmy zatrzymania i zagospodarowania wód deszczowych oraz przeciwdziałania suszy związane z retencją wody, takie jak stosowanie obiektów małej retencji i mikroretencji na terenach rolniczych, systemów melioracyjnych spełniających funkcje nawadniająco-odwadniające, stawów hodowlanych, retencji glebowej oraz zadrzewień śródpolnych przydrożnych i przywodnych. Opłaty za zmniejszenie naturalnej retencji nie ponosi się za jezdnie dróg publicznych oraz drogi kolejowe, z których wody opadowe lub roztopowe są odprowadzane do wód lub do ziemi przy pomocy urządzeń wodnych umożliwiających retencję lub infiltrację tych wód.
Zmianie ulec mają także przepisy art. 409 w ust. 7, dotyczące zawartości operatu, na podstawie którego wydaje się pozwolenie wodnoprawne na zmniejszenie naturalnej retencji terenowej. Istnieje konieczność uchylenia pkt 8 (informacja o tym, czy wody opadowe lub roztopowe są ujmowane w system kanalizacji otwartej lub zamkniętej) w art. 409 ust. 7 z uwagi na zmianę zakresu definicji szczególnego korzystania z wód w odniesieniu do zmniejszania naturalnej retencji terenowej.
Wyżej opisane zmiany w zakresie Prawa wodnego mają (zgodnie z omawianym projektem) wejść w życie z dniem 1 stycznia 2022 r. Powyższy termin wynika z konieczności dostosowania podmiotów do proponowanych zmian, które dot. zmniejszania naturalnej retencji terenowej i opłat z tym związanych oraz melioracji wodnych.
REKLAMA
REKLAMA