Stan polskiej mieszkaniówki stale się pogarsza
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Publikacja najnowszej informacji GUS dotyczącej wstępnych danych budownictwa mieszkaniowego w styczniu 2013 r., jest kolejną odsłoną postępującego spowolnienia koniunktury, które zaczyna coraz bardziej przypominać „stan przedzawałowy”. W tak źle rokującej sytuacji rodzima mieszkaniówka prawdopodobnie nie znajdowała się od początku swego istnienia w ramach gospodarki wolnorynkowej – pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.
REKLAMA
Opublikowane statystyki wskazują jednoznacznie nie tylko na przeniesienie niekorzystnych tendencji z ostatnich miesięcy 2012 roku na pierwszy kwartał, a być może następne kwartały roku bieżącego, ale co gorsze na istotne ich wzmocnienie. Przede wszystkim wciąż tradycyjnie od miesięcy rosnącej liczbie mieszkań oddanych do użytkowania, tym razem w liczbie prawie 13,2 tys., czyli 5,8 proc. więcej niż rok temu, towarzyszy silnie topniejąca liczba mieszkań rozpoczętych oraz pozwoleń na budowę. Liczba nowych budów w styczniu spadła o prawie 40 proc., natomiast wydanych pozwoleń na budowę o prawie jedną czwartą w stosunku do stycznia 2012 r.
Zobacz także: Nieruchomości w kurortach sprzedają się dobrze
Sami deweloperzy wciąż nie dają za wygraną, jeśli chodzi o liczbę lokali oddawanych do użytkowania Tym razem wyniosła ona w styczniu 5256 lokali, a więc o prawie dokładnie jedną czwartą więcej niż w styczniu ub. roku. Rośnie zatem już czwarty kwartał z rzędu pula ofert niesprzedanych mieszkań z pierwszej ręki, które można nabyć z perspektywą szybkiego zamieszkania. Wciąż daje o sobie znać proces przyśpieszenia inwestycji deweloperskich z przełomu lat 2010/2011, będący efektem ówczesnego okresowego, a jak się okazało błędnego przekonania większości przedsiębiorców o nadejściu trwałego ożywienia gospodarczego – pisze Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.
Zobacz także: Rynek nieruchomości: raport styczeń 2013
REKLAMA
Z kolei świadomość wysokiego ryzyka znacznego pogorszenia sytuacji makroekonomicznej w bieżącym roku oraz utrzymująca się od dawna niebezpiecznie wysoka nadpodaż mieszkań, to główne przyczyny kolejnej już znacznej redukcji liczby rozpoczętych przez deweloperów budów. Wyniosła ona w styczniu zaledwie 1708 jednostek, czyli o ponad połowę mniej niż przed rokiem. Jest to jednocześnie rekordowo słaby wynik od czterech lat, co może sugerować wchodzenie aktywności inwestycyjnej deweloperów w stan zapaści.
Kolejnym czynnikiem wskazującym na bardzo niską ocenę perspektyw gospodarczych w budownictwie przez deweloperów mieszkaniowych jest uzyskana przez nich w styczniu liczba pozwoleń na budowę. Wyniosła ona zaledwie 3347 szt., co oznacza wynik gorszy od uzyskanego w analogicznym miesiącu roku ubiegłego aż o prawie 40 procent. Co istotne, podobnie jak w przypadku nowych inwestycji, liczba pozwoleń jest rekordowo niska od 2009 roku, co potwierdza wchodzenie koniunktury w mieszkaniówce w stan przypominający depresję – zauważa Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.
Zobacz także: Mieszkania w Warszawie – coraz tańsze
Impet wzrostu lokali gotowych prawdopodobnie wkrótce zacznie ulegać stopniowemu wygaszeniu, jednak trend spadkowy nowych inwestycji oraz pozwoleń na budowę utrzyma się do czasu wyraźnych symptomów zbliżania się koniunkturalnego przesilenia na rynku nieruchomości mieszkaniowych, a więc być może co najmniej do końca roku. Tak długo bowiem przyjdzie się uczestnikom rynku nieruchomości mieszkaniowych zmagać z postępującą apatią wynikającą ze znacznie okrojonego popytu, przy optymalnych z punktu widzenia kupujących warunkach cenowo – podażowych.
Doszukując się pozytywnych aspektów takiego stanu rzeczy należy zwrócić uwagę na fakt, że stan rynkowej depresji, jaki powoli daje o sobie znać na krajowym rynku nieruchomości mieszkaniowych, jest nieodzownym elementem cyklu rynkowego, którego uniknąć się nie da. Tak jak zazwyczaj hossę kończy boom, tak każda bessa dla wyczerpania swojego potencjału wymaga silniejszego akcentu, którego głównymi elementami są w nieruchomościach silnie hamujący popyt czy spadające do historycznych minimów nowe inwestycje. Styczniowe dane GUS nie są więc raczej zapowiedzią typowego krachu w mieszkaniówce, ale coraz bliższego punktu rynkowego przesilenia – podsumowuje Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com.
Zobacz także: Najtańsze mieszkania w Polsce – sprawdź, gdzie są
REKLAMA
REKLAMA