Trudna sytuacja deweloperów mieszkaniowych
REKLAMA
REKLAMA
Trudna sytuacja deweloperów mieszkaniowych
Kryzys na rynku nieruchomości stał się faktem. Sprzedaż nowych mieszkań spadła o prawie 60%. Podobny spadek jest odnotowywany w przypadku rozpoczynania nowych inwestycji deweloperskich. Winny obecnej sytuacji jest kryzys gospodarczy i poważne ograniczenie dostępności kredytów hipotecznych.
REKLAMA
– Sektor budowlany w ostatnich latach przeżył nagłe rozgrzanie, a teraz przeżywa nagłe ochłodzenie. Taki gospodarczy szok termiczny może spowodować, że wielu deweloperów, szczególnie tych mniejszych, po prostu wypadnie z rynku. Potrzebna jest polityka gospodarcza, która pozwoli na powolne powracanie do szerszego udzielania kredytów mieszkaniowych. Co ważne, to nie jest tylko potrzeba deweloperów, ale i mieszkańców – przyznaje Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Klienci wycofują się ze sprzedaży mieszkań
REKLAMA
Początek roku był dla sektora budowlanego jednym z trudniejszych od wielu lat. Zainteresowanie mieszkaniami jest, ale… nie zawsze klienci mają jak sfinansować zakupy. Efekt jest taki, że wiele inwestycji się nie rozpoczęło, a deweloperzy tylko kończą wcześniej rozpoczęte inwestycje.
- To, co relacjonują nam klienci wyraźnie pokazuje, że mamy do czynienia z poważnym spowolnieniem na rynku nieruchomości. Nastąpiło zamrożenie ceny metra kwadratowego. Nie ma także realizacji zbyt wielu nowych inwestycji. Priorytetem dla przedsiębiorców jest dokończenie prowadzonych do tej pory. Obrót, który teraz istnieje jest w dużej mierze efektem rozpędu, który mogliśmy obserwować jeszcze rok temu – mówi mec. Bożena Licht, radca prawny, ekspert ds. nieruchomości i wiceprezes Klastra Budowlanego przy Północnej Izbie Gospodarczej w Szczecinie.
Jak mówi mec. Bożena Licht – każdy podmiot obecny na rynku nieruchomości boryka się z innymi problemami. Firmy budowlane borykają się z problemem rosnących kosztów pracy, deweloperzy sprzedają mniej mieszkań, pośrednicy w obrocie nieruchomościami zastanawiają się co powinno być teraz priorytetem – sprzedaż czy wynajem. Swoje problemy mają również klienci, co mocno odbija się na całym rynku.
REKLAMA
- Nawet osoby, które zawarły umowy przedwstępne nie są często już w stanie realizować swoich zobowiązań. Mieszkania więc „wracały” do deweloperów, bo nie każdy przystąpił do umowy końcowej. Deweloperzy więc zachodzą w głowę: co z tym zrobić? Nabywcy mieszkań też zadają sobie pytanie czy dążyć do realizacji umowy, biorąc pod uwagę to, czy będą mogli zapłacić cenę nabycia mieszkania - mówi mec. Bożena Licht.
– Ostatnie lata to był prawdziwy boom na rynku. Każdy chciał być deweloperem. Stawiano kilka domów i już tytułowano się deweloperami. Mniejsze firmy zawieszają działalność, szukają oszczędności, mają problem ze spłatą zobowiązań. Najtrudniej jest małym firmom, ale też i tym, którzy prowadzili bardzo dużo inwestycji jednocześnie – dodaje mec. Bożena Licht.
Ograniczona zdolność kredytowa zagrożeniem dla rynku mieszkaniowego
Trudny początek roku na rynku nieruchomości nie przekłada się póki co na radykalne obniżenie cen mieszkań. Zarówno na rynku pierwotnym jak i wtórnym wahania są na minimalnym poziomie. Powoduje to, że bez kredytów klienci nie mają szans na szybkie zakupy.
- Rynek nieruchomości pod koniec roku był niemal zamrożony. Obecnie widzimy delikatne ożywienie. Pytań jest więcej, osób zainteresowanych oglądaniem mieszkań też przybywa. Problemem jest nadal finansowanie inwestycji i trudności z pozyskiwaniem kredytów. Klienci mówią wprost, że czekają na programy rządowe mające ułatwić im pozyskanie kredytu lub zakup mieszkania. Pytanie czy takie czekanie to dobry pomysł, bo mamy do czynienia głównie z obietnicami, a nie konkretnymi projektami – mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.
- Jeżeli deweloperzy przestaną budować mieszkania to za rok czy za dwa lata obudzimy się z sytuacją, że chętnych będzie znów dużo, a mieszkań za mało, a to wywinduje ceny do góry nawet mocniej niż w latach 2020-2021. Problem polskiego rynku nieruchomości polega na tym, że nie ma równowagi. Najpierw mamy gigantyczny boom: każdy chce budować i każdy chce kupować, a potem następuje dramatyczny odwrót i nikt nie buduje i nikt nie kupuje. To powoduje brak stabilizacji cenowej – mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.
REKLAMA
REKLAMA