Inwestycja w autografy – czy się opłaca?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
- Żadna z moich inwestycji nie dostarczyła mi tyle radości co autografy, ponieważ sprawiają, że czuję się jakbym trzymał w moich rękach kawałek historii – powiedział Malcolm Forbes, miliarder i wieloletni wydawca magazynu Forbes.
W Polsce na razie niewiele osób myśli o autografach w kontekście inwestycyjnym. Tymczasem na świecie jest to spory rynek, na którym lokuje się kapitał, podobnie jak na rynku sztuki. Wśród znanych miliarderów, którzy już tak robią znajduje się m.in. Bill Gates, który buduje od lat kolekcje historycznych autografów. Założyciel Microsoftu zakupił m.in. zbiór naukowych autografów Leonardo da Vinci za 30,8 mln dolarów. Jednak nie trzeba być miliarderem, żeby lokować w podobny sposób swoje pieniądze.
Dlaczego ceny autografów drożeją?
Na rynku tym działają takie same zjawiska, jak na innych rynkach kolekcjonerskich. Z jednej strony znajdują się kolekcjonerzy, którzy chcą zdobyć najcenniejsze obiekty. Z drugiej mamy malejącą liczbę takich przedmiotów na rynku. Liczba autografów znanych, lecz zmarłych osobistości jest ograniczona i z czasem się zmniejsza. Dzieje się tak, ponieważ najważniejsze obiekty są skupowane do wielkich państwowych lub prywatnych kolekcji, by już z nich nigdy nie wrócić na rynek. Ich liczba zmniejsza się również z powodu zniszczeń, wynikających z nieprawidłowego przechowywania. W związku z tym autografy osób, cieszących się sporym zainteresowaniem wśród kolekcjonerów, z czasem zyskują na wartości.
Zobacz także: Jakie inwestycje są bezpieczne i gwarantujące zysk?
Zobacz także: Inwestowanie w dzieła sztuki
Zobacz także: Inwestycje w fundusze – o czym warto pamiętać?
Rynek autografów. Co wybrać? Podpisy muzyka, czy astronauty?
REKLAMA
4,5 mld dolarów rocznie - na tyle jest wyceniany rynek autografów przez ekspertów z brytyjskiej firmy inwestycyjnej Paul Fraser Collectibles. Liczbę stałych i poważnych kolekcjonerów autografów szacuje się natomiast na 3 mln osób na świecie. Taka sytuacja przekłada się z kolei na ogromną liczbę transakcji. Z pewnością w takim gąszczu każdy znajdzie obiekty, które wzbudzą jego zainteresowanie Czy będzie to podpis ulubionego muzyka, czy astronauty, który był naszym idolem w dzieciństwie. Jak jednak wybrać te, które mogą przynieść zysk?
Po pierwsze powinniśmy stawiać na nazwiska, które są rozpoznawalne na całym świecie. W ten sposób możemy sobie zagwarantować dużą grupę potencjalnych nabywców. Drugą kwestią jest moda. Tu trzeba się wpisać w trendy na rynku i postawić na te nazwiska, których popularność wzrośnie lub się nie zmieni. Takim przykładem może być Marilyn Monroe, John Lennon, czy Charlie Chaplin. Dość oczywistym czynnikiem jest również stan zachowania. Im lepszy stan obiektu, tym osiąga wyższą cenę. Kolejnym jest proweniencja, czyli pewne źródło pochodzenia. Czasem obiekt dodatkowo może mieć ciekawą historię.
Nie mniej ważna jest również rzadkość występowania. O wartość prawdziwych „białych kruków” raczej nie musimy się bowiem martwić. John Lennon po rozstaniu z Yoko Ono przestał się udzielać publicznie przez kilka lat i rzadko również rozdawał autografy. Te z tego okresu są w związku z tym szczególnie cenne. Podpis Muhammada Alego będzie wart więcej, jeśli został wykonany przez tego boksera jeszcze pod pierwotnym nazwiskiem. Sportowiec ten przecież na początku kariery i przed zmianą wyznania występował jako Cassius Clay. Marylin Monroe, była kiedyś z kolei Normą Jean i jeśli zdobędziemy jej podpis z tego okresu to z pewnością będzie wart więcej, niż z czasów, kiedy była już gwiazdą kina.
Ile można zarobić na kolekcjonowaniu autografów?
Firma Paul Fraser Collectibles doradzała w marcu 2010 r. przy zakupie autografu Oscara Wilde’a. Wtedy klient tej firmy zapłacił za obiekt 8 tys. funtów. Zaledwie rok później udało się znaleźć kupca na ten autograf za… 20,4 tys. funtów. Oczywiście jest to przykład dość ekstremalny, osiągnięty w bardzo krótkim okresie. Ciężko go będzie również powtórzyć szczególnie, że zwykle inwestycje we wszelkie przedmioty kolekcjonerskie moją horyzont wieloletni. Jednak według danych PFC40 Autograph Index, autografy Georga Harrisona dały zarobić w ciągu ostatnich 12 lat 1310 proc., Neila Armstronga 1264 proc., a Paula McCartneya 1043 proc. Tak prezentuje się najlepsza trójka. Natomiast średnia roczna stopa zwrotu z autografów w tym okresie wyniosła 14 proc.
Źródło: Materiały prasowe
REKLAMA
REKLAMA