Zmiany w kredytach już od 18 grudnia
REKLAMA
REKLAMA
Ustawa o kredycie konsumenckim z 12 maja 2011 roku ma niebagatelne znaczenie dla rynku, bo dotyczy właściwie wszelkich kredytów od najmniejszych możliwych kwot do tych zabezpieczonych hipoteką włącznie i zmienia wiele obowiązujących do tej pory zasad. Obejmuje m.in. kredyt ratalny, kredyt w koncie, na karcie kredytowej, kredyt samochodowy, pożyczkę gotówkową, a nawet kredyty hipoteczne. Wyjątek stanowią m.in. kredyty udzielane pracownikom w zakładach pracy, umowy leasingu bez przeniesienia własności lub umowy kredytowe będące efektem ugody sądowej.
REKLAMA
Nowe regulacje prawne
Nowe regulacje uwzględniają kredyty do kwoty 255 550 zł, czyli sumę znacznie wyższą niż dotychczasowe 80 tys. zł. Choć zapowiadało się, że z działania ustawy wyłączone będą kredyty hipoteczne, w ostatecznej wersji kredyty mieszkaniowe znalazły się tam pod warunkiem, że oferowane są konsumentom, a nie np. firmom. I choć ustawa ogranicza wysokość kredytów, to jak deklaruje Związek Banków Polskich, ze względów ostrożnościowych, a zapewne także aby ujednolicić podejście, banki mają stosować zasady ustawy do wszystkich kredytów zabezpieczonych hipoteką bez względu na ich wysokość.
Zobacz także: Banki udzieliły mniej kredytów w ramach „Rodziny na Swoim”
Firmy pożyczkowe i pośrednicy
REKLAMA
Co szczególnie istotne, nowe przepisy, inspirowane unijną dyrektywą z 2008 roku, dotyczącą umów o kredyt konsumencki, poza bankami będą obowiązywały też firmy pożyczkowe oraz pośredników. Co należy uznać akurat za bardzo korzystne. Od 18 grudnia przed pożyczeniem pieniędzy klient powinien dostać do ręki podobny formularz z informacjami o pożyczce, m.in. o jej kosztach, zasadach spłaty czy konsekwencjach nie oddania pieniędzy na czas. Wdrażane rozwiązania wymagają, aby kredytobiorca poznał szczegółowe warunki przed decyzją, a nie dopiero wraz z umową kredytową, gdy już ją podpisze. I to we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
W tym celu w Polsce powstały trzy specjalne arkusze informacyjne. Jeden dotyczy kredytów konsumenckich ogółem, drugi kredytu konsumenckiego w ROR, a trzeci kredytu zabezpieczonego hipoteką.
Baza danych lub BIK
W każdym z nich klienci powinni znaleźć również powody odmowy udzielenia kredytu, jeśli przyczyną będą informacje uzyskane z baz danych. Jeżeli instytucje finansowe będą rzetelnie podchodziły do sprawy i faktycznie poinformują o niekorzystnej historii we własnej bazie danych czy też o wpisach w Biurze Informacji Kredytowej lub biurach informacji gospodarczej, klient miałby prostszą drogę i silniejszą motywację do wyprostowania swoich spraw finansowych. I to akurat również jest poprawa sytuacji.
Niejasna definicja
REKLAMA
Im bliżej godziny zero, tym więcej wątpliwości i nieporozumień budzi definicja tego, co miało być hitem formularza, czyli całkowitego kosztu kredytu. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz banki zupełnie inaczej rozumieją pojęcie całkowitej kwoty kredytu, a bez ustalenia kwoty kredytu trudno o obliczanie jego całkowitych kosztów.
UOKiK uznał, że do całkowitej kwoty kredytu instytucje finansowe nie powinny wliczać prowizji i ubezpieczeń, bo ustawa nie przewiduje możliwości powiększania kwoty kredytu o koszty kredytowe. I precyzyjnie wyjaśnia, że konsekwencją takiego stanu rzeczy jest brak możliwości naliczania oprocentowania od tych kwot. Czym tłumaczy swoją interpretację? Literą prawa, a także wolą, aby zgodnie z unijną dyrektywą klient miał szansę jasnego porównania ofert na kwotę kredytu, której konkretnie potrzebuje, a nie sum powiększonych o różnej wielkości opłaty około kredytowe.
Zdaniem prawników Związku Banków Polskich, również powołujących się na definicje z dyrektywy unijnej, pożyczanie pieniędzy na opłaty okołokredytowe i ujmowanie ich w całkowitej kwocie kredytu jest jak najbardziej na miejscu. Bo według dyrektywy całkowita kwota kredytu oznacza maksymalną kwotę lub łączne kwoty udostępnione na podstawie umowy.
– Nie wyobrażamy sobie, aby klienci nie mogli sfinansować kredytem opłat związanych z pożyczką. Dlatego też będziemy stosować zdroworozsądkowe podejście, które obowiązuje obecnie. Jeśli klienci będą chcieli i wykażą się odpowiednią zdolnością kredytową, to będziemy kredytować opłaty okołokredytowe zarówno kredytów konsumpcyjnych, jak i hipotecznych – zapewnia Norbert Jeziolowicz, sekretarz Komitetu ds. Kredytu Konsumenckiego przy ZBP.
Przy tym podejściu klient kredytujący prowizję na kredyt zobaczy ją jako część całkowitej kwoty kredytu.
Odpowiedzią na restrykcyjną interpretację UOKiK mogłoby być również udzielanie drugiego kredytu na opłaty około kredytowe. Jednak banki deklarują, że nie zamierzają się uciekać do tej metody.
Banki ustaliły stanowisko i miały mówić wspólnym głosem, ale już widać, że tak nie jest. Jeden z dużych banków poinformował właśnie, że w związku z brakiem możliwości naliczania odsetek od kredytowania opłat i prowizji, od 18 grudnia zawiesza taką możliwość. Wszystkie umowy, w których opłaty miały być kredytowane, mają być podpisane do 16 grudnia. Po tej dacie w nowych wnioskach klienci nie mogą się już ubiegać o sfinansowanie opłat kredytem.
Zobacz także:Kupić mieszkanie czy jeszcze poczekać?
Co z arkuszami?
Krytycy stanowiska UOKiK zwracają uwagę, że zamiast sprzeczać się o definicje, lepiej byłoby skupić się na precyzyjnych zaleceniach co do informacji podawanych w arkuszach i momencie udostępniania arkuszy. Ważne jest, aby w formularzu znajdowały się dane dopasowane do sytuacji finansowej konkretnego klienta. Istnieje bowiem spore ryzyko, że gdy jedne firmy pożyczkowe czy banki będą skrupulatnie wyliczać opłaty i koszty dla klienta, który właśnie pyta o kredyt, inne będą mu wręczać przykładowe, wystandaryzowane formularze z ofertą. O porównaniu dwóch takich ofert nie ma mowy. Ważne jest także, aby klient otrzymywał arkusz na tym samym etapie w każdej instytucji np. już przy zapytaniu o ofertę, a nie przy składaniu wniosku albo po decyzji kredytowej. Tymczasem stwierdzenie ustawy o konieczności spełnienia obowiązku informacyjnego „przed podpisaniem umowy” nie pomaga tego dokładnie ustalić.
Zobacz także: Ile kosztuje tłumaczenie dokumentów do kredytu?
Kredyty hipoteczne
Do prób chodzenia na skróty szczególnie zachęca mocno rozbudowany formularz informacyjny dla kredytów hipotecznych. Na przykład dla kredytów walutowych konieczne będzie pokazanie klientowi m.in. wpływu na wysokość rat i całkowitą kwotę kredytu zmiany kursu waluty oraz stopy oprocentowania. Zasady ustalania wysokości spreadu walutowego, jego wpływu na wysokość kredytu oraz wysokość rat kapitałowo-odsetkowych czy informacji o miejscu i sposobie dostępu do informacji o wysokości spreadu. Arkusz ma też pokazać obowiązek zawarcia umowy dodatkowej, w szczególności umowy ubezpieczenia, rodzaj ubezpieczenia oraz jego koszt, a także wpis o obowiązku skorzystania z usługi dodatkowej.
Bank w arkuszu informacyjnym powinien także podać m.in. koszty jednorazowe, takie jak koszty administracyjne związane z zawarciem i zmianą umowy o kredyt, koszty ustanowienia zabezpieczeń, koszt wyceny nieruchomości itp. Z tym że kredytodawca ma podać jego wysokość, jeśli go zna. Koniecznych informacji jest znacznie więcej. Niespełnienie wymogów informacyjnych może spowodować zwrot kredytu bez odsetek i innych należnych opłat za okres czterech lat przed złożeniem oświadczenia, w którym klient dowiedzie, że bank nie wywiązał się z wymogów ustawy. W takich sytuacjach klient pozostanie jedynie z kosztami, które poniósł na ustanowienie zabezpieczenia kredytu.
W przypadku kredytu hipotecznego nie ma już możliwości odstąpienia od kredytu tak jak w przypadku kredytu konsumpcyjnego, chyba że taką opcję zaoferuje bank. Zasady rezygnacji muszą być wówczas ujęte w umowie i poinformuje o nich arkusz.
Kredyty konsumenckie
Nowe rozwiązania prawne likwidują obowiązujący obecnie w Polsce maksymalny 5-proc. próg prowizji i opłat przygotowawczych dla kredytu konsumpcyjnego. Pozwoli to instytucjom finansowym bardziej elastycznie ustalać ceny kredytów. W zależności od potrzeb będą mogły bardziej kłaść nacisk na opłaty wstępne lub na odsetki. Mogą się więc pojawić z pozoru bardzo atrakcyjnie oprocentowane kredyty, za to z wysokimi prowizjami. Likwidacji limitu z pewnością nie można uznać za korzystne rozwiązanie dla klientów.
Nadpłacanie kredytu
Koniec z bezkosztową, wcześniejszą spłatą kredytu. Jeśli spłacany kredyt będzie miał stałe oprocentowanie i w ciągu 12 miesięcy klient nadpłaci co najmniej równowartość trzech średnich wynagrodzeń, będzie musiał opłacić prowizję. Jeśli nadpłata nastąpi w okresie krótszym niż 12 miesięcy od zawarcia umowy, to będzie to maksymalnie 0,5 proc. Gdy do nadpłaty dojdzie co najmniej po roku, bank może pobrać do 1 proc. spłacanej części kredytu. Nie może to być więcej niż wartość odsetek za pozostały okres kredytowania. Klient może spłacić kredyt wcześniej bez informowania o tym zamiarze.
Co po rezygnacji z kredytu?
W przypadku kredytów konsumpcyjnych pod koniec arkusza informacyjnego klient będzie się dowiadywał, że może zrezygnować z kredytu i ma na to 14 dni kalendarzowych. Do tej pory było to 10 dni i nikt szczególnie nie wychylał się z taką informacją. Ale coś za coś. Wydłuży się okres rezygnacji i zwiększy się świadomość istnienia takiej możliwości, ale za ten luksus trzeba będzie zapłacić. Po rezygnacji klient będzie musiał oddać odsetki za dni, przez które zastanawiał się, czy wykorzystać kredyt, czy nie. A także zanim pieniądze powrócą na konto banku. Na przekazanie pieniędzy prawo daje 30 dni od wycofania się z umowy. Ile dokładnie zapłaci klient, który pochopnie podjął decyzję o kredycie? Tego już z arkuszu informacyjnego się nie dowie, bo bank nie ma obowiązku podawania oprocentowania w stosunku dziennym. W ramach dotychczasowych zasad klientowi co najwyżej przepadała opłata przygotowawcza, jeśli taką opłacał przy zaciąganiu kredytu. Było to jednak sporadycznie stosowane rozwiązanie, bo przynajmniej w bankach na porządku dziennym były prowizje, które przy zwrocie kredytu również były oddawane.
Zobacz także:Rozwód a „Rodzina na Swoim”
Rezygnacja z ubezpieczeń
Generalnie możliwość odstąpienia od kredytu pochłania sporą część ustawy, ale i tak rodzi to wątpliwości. Niewykluczone, że telewizor kupiony tuż przed świętami Bożego Narodzenia trafi do domu dopiero na Sylwestra, bo w świetle nowej ustawy sprzedawca będzie się bał go po prostu wydać. Ustawa wspomina, że klient ma prawo zrezygnować z kredytu na telewizor czy samochód, musi jedynie inaczej zapłacić sprzedawcy towaru albo niezwłocznie zwrócić zakupy, o ile sprzedawca zechce je przyjąć. Ustawa kategorycznie zakazuje uzależniania odstąpienia od kredytu od zwrotu towaru kupionego za ten kredyt. Dlatego aby sprzedawca mógł zabezpieczyć się przed ryzykownymi dla siebie sytuacjami, ustawa pozwala mu na wydawanie towaru dopiero po 14 dniach od podpisania umowy kredytowej, gdy minie termin możliwej rezygnacji. Jeśli z kolei klient zrezygnuje z towaru kupowanego na kredyt i sprzedawca przyjmie przedmiot, jest to w rozumieniu ustawy jednoznaczne z rezygnacją z kredytu zaciągniętego na tę rzecz.
Zobacz także:Kolejne ograniczenia w „Rodzinie na Swoim”
Rezygnacja mocno się komplikuje, jeśli zakupom i kredytowi towarzyszy zakup ubezpieczeń. Klient musi być wówczas bardzo ostrożny, bo o ile mógłby zrezygnować z kredytu i oddać np. pralkę, o tyle z odzyskaniem pieniędzy za ubezpieczenie za przedłużenie gwarancji pralki może być kłopot.
W ogóle z ubezpieczeniami przy zwrocie kredytu może być problem.
– Klient ma szansę odzyskać wydatki na ubezpieczenia sprzedawane, jeśli od ich zakupu będą zależały warunki oferowanego kredytu – brzmi interpretacja Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Jeśli ktoś weźmie kredyt na samochód, na który musi kupić OC, wykupi polisę u ubezpieczyciela wskazanego przez bank i będzie to miało związek warunkami kredytu, to przy rezygnacji klient powinien z powodzeniem wycofać się z kredytu i z polisy (licząc się jednak z kosztami ochrony ubezpieczeniowej przez kilka dni, przez które z niej korzystał). Jednak gdy klient kupi ubezpieczenie w dowolnie wybranym towarzystwie ubezpieczeniowym, a potem nagle zrezygnuje z kredytu i auta, może zostać z polisą – wynika z opinii UOKiK. Ale już banki widzą sprawę jeszcze inaczej. Zwrot kosztów ubezpieczenia biorą pod uwagę tylko w sytuacji, gdy klient został objęty umową ubezpieczenia grupowego. W innych sytuacjach nawet gdy w sprzedaży ubezpieczeń pośredniczy bank, o takim zwrocie nie ma mowy.
Oferta może się zmienić
Choć w ustawie jest mnóstwo niejasności, to jednego klient może być pewny: otrzymana na wstępie oferta zawarta w arkuszu informacyjnym przy podpisywaniu może się zmienić. Nie można mieć pewności, że dane i parametry oferowanego kredytu przedstawiane w formularzu rzeczywiście będą ostateczne i że przy umowie kredytowej instytucja finansowa nie dopisze dodatkowych kosztów. Np. nie zmieni warunków kredytu z jakichś przyczyn, które pojawią się „w ostatniej chwili”. Porównania wcześniej uzyskanych danych pójdą więc na próżno. Co w obliczu ustawy może zrobić niezadowolony klient? Dochodzić roszczeń o wykonanie zobowiązania kredytodawcy ze świadomością, że odpowiedzialność instytucji finansowej sięga wysokości kredytu.
Kontrola reklam
Ustawa stawia sobie także za cel wyeliminowanie z rynku reklamach abstrakcyjnych, wyidealizowanych kredytów, na który klienci nie mają szans. Nowa ustawa nakazuje chwalić się bankom czy pośrednikom i innym firmom finansowym warunkami, które spełnia dwie trzecie klientów danej instytucji (ci, którzy podpisali umowy kredytowe). Aby statystyki te nie były wyssane z palca, każda firma ma obowiązek gromadzenia odpowiednich danych do ustalenia reprezentatywnego przykładu. W reklamie powinna znaleźć się stopa oprocentowania kredytu wraz z wyodrębnieniem opłat uwzględnionych w całkowitym koszcie kredytu oraz całkowita kwota kredytu i rzeczywista roczna stopa oprocentowania.
Ustawodawca dodaje również, że w stosownych przypadkach w reklamie powinien być także czas trwania umowy, całkowita kwota do zapłaty przez konsumenta, a także wysokość rat.
Reklama nie powinna również pomijać kosztów umów ubezpieczenia, jeśli takie ubezpieczenia są niezbędne. W sytuacji, gdy nie da się wstępnie ustalić kosztu ubezpieczenia, reklama powinna zawierać informację o konieczności zakupu ubezpieczenia tuż przy rzeczywistej rocznej stopie oprocentowania.
Pośrednik dodatkowo ma również obowiązek podania nazw banków, z którymi współpracuje. Mimo że w ustawie nie ma mowy o wielkości czcionki z tego typu informacjami na reklamach, to i tak trudno sobie dziś wyobrazić nowy spot czy banner. Efektem takiego stanu rzeczy może być rezygnacja firm z reklam produktowych na rzecz wizerunkowych. Jeśli ktoś bowiem pominie jakieś dane, może narazić się na grzywnę. Grzywny dotkną także firmy, które podpiszą umowę o kredyt bez wcześniejszego, rzetelnego poinformowania klienta o warunkach lub też nie spełnią nowych wymagań w treści umowy czy też nie dostarczą umowy. Grzywna czeka także firmy, które nie dopełnią obowiązku oceny ryzyka kredytowego klienta, któremu pożyczą pieniądze.
Zobacz także: Najtańszy kredyt na rynku – kiedy możesz go wziąć?
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.