Dodatek energetyczny pokryje nawet 50 proc. rachunku za prąd
REKLAMA
REKLAMA
Dodatek energetyczny - dla kogo?
DGP poznał pełną treść projektu ustawy. Zakłada on znaczące rozszerzenie kręgu jej beneficjentów, bowiem działaniami osłonowymi mają być objęci odbiorcy nie tylko prądu, ale także gazu.
REKLAMA
REKLAMA
Dodatek energetyczny przysługiwać będzie "odbiorcy wrażliwemu" prądu, którego dochody nie przekraczają 1563 zł w gospodarstwie jednoosobowym i/bądź 1115 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym". Ministerstwo zakłada, że dodatek, który dziś pokrywa nie więcej niż 30 proc. szacunkowego rachunku za energię elektryczną, po zmianach pokryje nawet 50 proc. wydatków.
Pomoc ma mieć charakter nie tylko finansowy. "Odbiorca wrażliwy" energii elektrycznej lub gazu będzie mógł zwrócić się do dostawcy z wnioskiem o objęcie go "programem wsparcia", a ten będzie miał trzy tygodnie na jego rozpatrzenie. Poza dopłatami w grę wchodzić będą takie rozwiązania jak odroczenie terminu płatności, rozłożenie ich na raty, umorzenie czy odstąpienie od naliczania odsetek. Co ważne, "odbiorcy wrażliwemu" z zaległościami w spłatach rachunków nie będzie można odłączyć prądu w miesiącach zimowych, tj. od 1 listopada do 31 marca każdego roku, a ponadto w soboty, w dni ustawowo wolne od pracy oraz w dni poprzedzające te dni.
Obecnie rząd może przeznaczać na wsparcie maksymalnie ok. 150 mln zł rocznie, po reformie kwota ta ma być dziesięciokrotnie większa. Zwiększy się więc wysokość dodatku. Zmianie ulegną też zasady jego naliczania. Limity zużycia energii, od których zależeć będzie jego wysokość, zostaną podwyższone i inaczej ukierunkowane. Przykładowo dla gospodarstwa jednoosobowego limit wynosi dziś 900 kWh w roku kalendarzowym, a dla gospodarstwa od dwóch do czterech osób - 1250 kWh. Po zmianach limit dla osoby samotnej wzrośnie do 1100 kWh, dla gospodarstw dwu-trzy-osobowych do 1650 kWh, a dla tych z czterema-pięcioma domownikami do 2300 kWh.
REKLAMA
Projekt traktowany jest przez rząd jako priorytet. "Pilne procedowanie (…) jest zasadne z uwagi na konieczność niezwłocznego wdrożenia instrumentów osłonowych zawartych w projekcie w związku z postępującym wzrostem cen energii oraz dynamiczną sytuacją na rynku" - podkreślają jego autorzy.
Finansowanie programu wsparcia oparte będzie na kosztach emisji CO2. Projekt przewiduje bowiem, że 25 proc. środków uzyskanych ze sprzedaży uprawnień do emisji (po wyłączeniu jednej trzeciej środków przeznaczonych na dodatki energetyczne) trafiać będzie do Funduszu Rekompensat Pośrednich Kosztów Emisji. Projektodawcy szacują wysokość tego "odpisu" na maksymalnie 1,8 mld zł w 2020 r. (naliczone wstecznie) oraz nie więcej niż ok. 988 mln zł w roku bieżącym. To właśnie ze środków tego funduszu i budżetowych będą finansowane dopłaty.
Dodatek energetyczny dla 2,6 mln rodzin
Efektem nowych rozwiązań ma być znaczące zwiększenie liczby beneficjentów programu - do 2,6 mln rodzin. Dziś, według szacunków Instytutu Badań Strukturalnych, z ubóstwem energetycznym zmaga się 1,3 mln gospodarstw domowych, czyli ok. 10 proc. wszystkich. Natomiast znacząco niska jest liczba rodzin korzystających z pomocy. Z oceny skutków regulacji wynika, że zgodnie z obecnie obowiązującym przepisami z dodatków energetycznych mogłoby korzystać 240 tys. gospodarstw domowych, ale według szacunków resortu klimatu ich liczba nie przekraczała 100 tys. - Program rzeczywiście był skierowany do niewielkiej grupy osób, a liczba korzystających była jeszcze mniejsza, gdyż wiele osób nie wiedziało, że może skorzystać z takiej możliwości. Do tego kryteria powodowały, że był on raczej przeznaczony dla mieszkańców budynków wielorodzinnych, ci z jednorodzinnych byli z niego praktycznie wyłączeni - podkreśla Jan Frankowski z Instytutu Badań Strukturalnych, współautor badań dotyczących ubóstwa energetycznego.
Po nowelizacji część osób ubogich energetycznie pozostanie jednak poza planowanymi mechanizmami wsparcia, bo jak wylicza Instytut Badań Strukturalnych, z 1,3 mln gospodarstw domowych ubogich energetycznie 380 tys. korzysta z pieców na węgiel lub drewno. W ich przypadku ważne mogą być inne formy pomocy, jak dopłaty do termomodernizacji budynków czy wymiany pieców. - Choć dodatki mogą być konieczne, to mając na uwadze oszczędzanie energii, sensowniejsze byłoby skoncentrowanie się na takich właśnie programach - podkreśla ekonomista dr Maciej Bukowski z WISE.
Z racji dużo większej skali działania pojawiają się obawy, czy wąskim gardłem nowego systemu wsparcia nie okażą się władze lokalne, za pośrednictwem których dodatki będą trafiać do beneficjentów. Projektodawcy biorą to pod uwagę. "Aby zmniejszyć obciążenie obsługowe po stronie gmin, zaproponowano, aby dodatek energetyczny był wypłacany z góry, co dwa miesiące. Ponadto zaproponowano, aby był on przyznawany na okres sześciu miesięcy, co dodatkowo wpłynie na ograniczenie formalności administracyjnych oraz pozwoli odciążyć odbiorców wrażliwych od comiesięcznej konieczności składania wniosków" - wynika z treści projektu ustawy. - Pytanie, czy ten system powinien być scentralizowany czy zdecentralizowany, tak by to samorządy mogły dysponować tymi środkami w zależności od miejscowej specyfiki. W wielu wypadkach lepszy rozwiązaniem może być wsparcie termomodernizacji czy wymiana systemów ogrzewania - podkreśla Maciej Bukowski. ©℗
Grzegorz Osiecki
Tomasz Żółciak
REKLAMA
REKLAMA