REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Mieszkanie wynajęte od funduszu inwestycyjnego. Pouczający przykład Berlina

Mieszkanie wynajęte od funduszu inwestycyjnego. Pouczający przykład Berlina
Mieszkanie wynajęte od funduszu inwestycyjnego. Pouczający przykład Berlina
Fotolia

REKLAMA

REKLAMA

Mieszkania na wynajem. Najpierw dopuszczenie funduszy inwestycyjnych do rynku mieszkaniowego, a teraz jeszcze pomysł, aby znacjonalizować wcześniej sprzedane im mieszkania. Efekt obu działań w końcu będzie taki sam – mieszkania w Berlinie będą droższe i trudniej dostępne. Z podobnym problemem już za kilka – kilkanaście lat mierzyć mogą się też Polacy. Jak nie wpadać w pułapki, w które tak łatwo wpadały władze Berlina i wielu innych miast czy krajów.

Berlińczycy chcą wywłaszczenia funduszy inwestycyjnych z mieszkań

Referendum przeprowadzone przy okazji niemieckich wyborów zobowiązuje senat Berlina do stworzenia takich ustaw, aby wywłaszczyć fundusze inwestycyjne z posiadanych przez nie mieszkań. Gra toczy się o około 240-250 tysięcy mieszkań. To około 15% wszystkich nieruchomości znajdujących się w stolicy Niemiec.

Niby niewiele, ale dominuje opinia, że to właśnie fundusze inwestycyjne wyznaczają trendy na tamtejszym rynku. Jest to o tyle uzasadnione, że dane firmy Guthmann sugerują, że w Berlinie przez lata zakupy portfelowe mieszkań dominowały w ogólnej liczbie sprzedanych nieruchomości. To znaczy, że inwestorzy częściej kupowali tam mieszkania niż Berlińczycy nabywali na własne potrzeby. Jeśli dodamy do tego fakt, że przez ostatnie lata ceny mieszkań i czynsze najmu rosły w stolicy naszych zachodnich sąsiadów szybciej niż wynagrodzenia ludności, to mamy obraz sytuacji, której na pewno nie chcielibyśmy powtarzać nad Wisłą. Przykład? Dane Guthmann dowodzą, że średnia cena za metr jeszcze w 2011 roku wynosiła 1700 euro, a dziś jest to już ponad 5000 euro. Za to w latach 2008-18 czynsze ofertowe najmu rosły w Berlinie 4 razy szybciej niż wynagrodzenia ludności.

REKLAMA

Czynsze w Berlinie

Czynsze w Berlinie

Nacjonalizacja złym sposobem na naprawienie starych błędów

REKLAMA

Przy tym warto uświadomić sobie, że pomysł nacjonalizacji mieszkań należących do funduszy to już co najmniej drugi fundamentalny błąd, który Niemcy popełnili. Wcześniej pozwolili oni na szeroki dopływ kapitału inwestycyjnego na rynek mieszkaniowy. Przypomnimy, że największe fundusze posiadające mieszkania w Berlinie przez lata gromadziły portfel mieszkań m.in. kupując je od władz lokalnych lub skupując inne podmioty. Na przykład Berlin w 2004 roku sprzedał spółkę GSW (65 tys. mieszkań). 9 lat później te mieszkania zasiliły zasób należący do Deutsche Wohnen i stanowią dziś ponad połowę lokali zarządzanych przez tę największą tego typu firmę działającą w stolicy Niemiec.

Problemem było to, że ów napływ kapitału był nadmierny. Był to ważny czynnik, który przyczynił się do tego, że w Berlinie ceny mieszkań czy stawki najmu rosły znacznie szybciej niż wynagrodzenia ludności. W uproszczony sposób mechanizm ten wyglądać mógł tak, że duży napływ kapitału inwestycyjnego skutkował wzrostem cen mieszkań. To powodowało, że coraz mniej osób było sobie w stanie pozwolić na zakup nieruchomości, ale przecież musieli gdzieś mieszkać. W naturalny sposób grupa ta zasilała więc grono najemców. Skoro chętnych na najem było coraz więcej, a mieszkań w tym tempie nie przybywało, to prowadziło to do wzrostu czynszów.

Bardzo ważne jest to, aby zrozumieć, że rynek mieszkaniowy to system naczyń połączonych. Można na to przytoczyć wiele przykładów z kraju jak i świata. Weźmy na przykład stolicę Wielkiej Brytanii. W efekcie wzmożonego popytu na rezydencje i apartamenty w prestiżowych częściach Londynu, doszło do wzrostu cen nie tylko w tych najdroższych częściach brytyjskiej stolicy, ale też w innych dzielnicach oraz strefie podmiejskiej. Powód? Osoby, których nie stać było na zakup w drożejących dzielnicach kupowali lub najmowali mieszkania poza ich obszarem. W efekcie potężny popyt w jednym miejscu jak fale rozlewał się na kolejne obszary. Podobnie działa związek pomiędzy cenami zakupu i czynszami najmu – jeśli nie rośnie dostatecznie oferta, czyli podaż mieszkań, to wzrost cen zakupu nieruchomości przekłada się też na wzrost stawek czynszu, bo rosnąca grupa osób, których nie stać na zakup postanawia zostać najemcami.

Najemcy ofiarami walki o niższe czynsze

REKLAMA

Widząc ten problem władze Berlina postanowiły działać. Rozwiązaniem tego problemu było wprowadzenie kontroli czynszów. Znowu było to rozwiązanie przeciwskuteczne. I nie chodzi już nawet o to, że odpowiednik naszego Trybunału Konstytucyjnego cofnął w Niemczech te regulacje. To w sumie spowodowało, że ktoś kto przez pewien czas cieszył się, że płaci mniej, dziś musi ten regulacyjny rabat oddać. To najprostszy sposób na to, aby dotychczasowych najemców się pozbyć.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Najważniejsze jest jednak to, że nawet gdyby sytuacja nie rozwinęła się w ten sposób, a więc regulacje czynszowe utrzymano by w mocy, to na co najmniej dwa sposoby uderzyłoby to w dostępność mieszkań w Berlinie. Po pierwsze regulacje czynszowe powodowały, że mniej powstawało nowych mieszkań. Deweloperzy mniej budowali skoro spodziewali się mniejszego popytu na nieruchomości ze strony inwestorów. Oczywiste jest przy tym to, że skoro mniej się budowało, to nie ułatwiało sytuacji mieszkaniowej Berlińczyków, którzy narzekali na brak nieruchomości. Ten brak szacowany jest przez Guthmann na ponad 200 tys. mieszkań przy około 15-20 tysiącach nowopowstających nieruchomościach co roku.

Ale to nie wszystko, bo regulacje czynszowe, to prosta recepta na to, aby doprowadzić do nieefektywnego wykorzystania istniejących zasobów. Doskonałym przykładem mogą być niektóre patologiczne sytuacje znane z naszego sektora mieszkań komunalnych. Ale w wersji mniej jaskrawej można wytłumaczyć ten fenomen na prostszym przykładzie. Jeśli mamy regulowane czynsze, to w sytuacji, w której rodzina zajmuje od lat duże mieszkanie to nawet po wyprowadzce dzieci może ona nie być zainteresowana zamianą mieszkania na mniejsze. Może się bowiem okazać, że bieżący – od dawna nie urynkowiony - czynsz za duże mieszkanie w dobrej lokalizacji jest na tyle atrakcyjny, że nie opłaca się przeprowadzka do mniejszego lokum. Popisując nową umowę możemy utracić stary niski czynsz na rzecz nowego – znacznie wyższego i to pomimo mniejszego metrażu.

Jak rozwiązać problem wysokich czynszów? Trzeba budować więcej!

Dziś do tego całego zamieszania dochodzi referendum, w którym berlińczycy opowiedzieli się za nacjonalizacją mieszkań należących do dużych podmiotów. Znowu jest to fundamentalne niezrozumienie problemu przed którym stoi stolica naszego zachodniego sąsiada. A tym problemem jest dostępność mieszkań. Nie poprawi się jej poprzez przejęcie istniejących lokali. Od samego takiego ruchu ich nie przybędzie, a nawet więcej – takie działanie może kosztować dziesiątki miliardów euro. Nawet jeśli doszłoby do nacjonalizacji po cenach niższych niż rynkowe, to wcześniej czy później fundusze inwestycyjne mogą w sądach udowodnić, że należy im się odszkodowanie i to jeszcze z odsetkami oraz wynagrodzeniem za utracone korzyści. Aktualni najemcy tych mieszkań oczywiście mogliby odnieść korzyści w postaci niższych czynszów, ale wciąż nie rozwiązałoby to problemu braku ponad 200 tysięcy mieszkań i tego, że setki tysięcy Berlińczyków potrzebują mieszkań lub innych nieruchomości niż te, w których dziś mieszkają.

Co więc powinni zrobić Berlińczycy? Budować więcej! Te pieniądze, które mogą być wydane na nacjonalizację, należałoby wydać na stworzenie programu budowlanego, który pomógłby deweloperom, organizacjom non-profit, spółdzielniom czy lokalnym władzom budować więcej nowych mieszkań. Głównym problemem w Berlinie nie jest bowiem to kto jest właścicielem istniejących zasobów mieszkaniowych, ale to że mieszkań jest za mało.

Warto się uczyć na błędach innych

Z podobnym problemem już za kilka – kilkanaście lat mierzyć mogą się też Polacy. Już dziś co i rusz dowiadujemy się o spektakularnych transakcjach zawieranych pomiędzy deweloperami i najczęściej zagranicznymi funduszami inwestycyjnymi. W ich efekcie w ręce funduszy wpadają całe budynki, osiedla, a nawet całe firmy deweloperskie. To powoduje, że oferta mieszkań na sprzedaż topnieje. Przy stałym i bardzo wysokim popycie konsekwencją są rosnące ceny. Przykłady z Zachodu pokazują, że na tej zmianie może się to nie zatrzymać. Wraz z tym jak coraz mniej osób będzie stać na zakup mieszkania, drożeć może też najem. W efekcie o mieszkanie może być coraz trudniej – szczególnie jeśli dojdzie do tego kolejny znany z Zachodu negatywny czynnik, że rosnącym cenom towarzyszy spadająca liczba nowobudowanych nieruchomości. Warto już dziś zastanowić się jak nie wpadać w pułapki, które tak łatwo wpadały władze Berlina i wielu innych miast czy krajów.

Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments

Autopromocja

REKLAMA

Źródło: HRE Investments

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:

REKLAMA

QR Code
Nieruchomości
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Dzicy lokatorzy w Polsce idą śladem hiszpańskich ocupas. Jest obywatelski projekt ustawy, który ma ich powstrzymać

Osoba, która porusza się bez zgody właściciela jego samochodem traktowana jest przez prawo jako złodziej. Jeśli zajmie cudze mieszkanie, ma więcej praw od właściciela, bo ten musi nawet płacić czynsz wspólnocie mieszkaniowej. To tak jakby prawo zakazywało właścicielowi tego kradzionego auta jeszcze fundować złodziejowi paliwo.

Czy ceny mieszkań nadal będą rosły?

Minister Rozwoju i Technologii, Krzysztof Hetman, ocenił w Radiu Zet, że deweloperzy zwiększyli podaż mieszkań, przewidując wprowadzenie programu "Mieszkanie na start" oraz programu wsparcia rozwoju budownictwa społecznego.

Wiosenne wyzwania finansowe Polaków. Remont domu na czele listy

Według najnowszego badania przeprowadzonego przez Santander Consumer Bank "Polaków Portfel Własny: wiosenne wyzwania 2024", aż 38% respondentów wskazało, że największym wydatkiem, jaki planują ponieść wiosną, jest remont domu. Co więcej, 58% badanych planuje sfinansować swoje projekty z bieżących dochodów.

Kredyty hipoteczne z WIBOR-em. Abuzywne formuły zmiany oprocentowania niezgodne z unijnym rozporządzeniem BMR

Wraz z wejściem rozporządzenia BMR umowy kredytowa zawierające niedozwolone zapisy powinny zostać aneksowane i dostosowane do nowego porządku prawnego. Brak dostosowania umowy może skutkować tym, że umowa zawarta wiele lat temu może okazać się nieważna.

REKLAMA

Nowe mieszkania w starej przestrzeni - rewitalizacja centrów miast

Centra wielkich miast są atrakcyjnymi miejscami nie tylko do pracy, ale też do mieszkania. Swobodny dostęp do miejskiej infrastruktury zapewnia tam wygodne funkcjonowanie na co dzień. Niestety, gęsta zabudowa – typowa dla centrum – ogranicza możliwość budowania nowych lokali, zarówno komercyjnych, jak i mieszkalnych. Zdaniem architektów i urbanistów skutecznym rozwiązaniem tego problemu są rewitalizacje zabytkowych kamienic i nadbudowy. Wciąż jednak można odnieść wrażenie, że potencjał istniejących budynków pozostaje niewykorzystany.

Ustawa w sprawie dzikich lokatorów - powstał obywatelski projekt. Co zrobić, żeby w Polsce nie było jak w Hiszpanii? Coraz więcej mieszkań jest zajmowanych bezprawnie

- Nie możemy pozwolić na to, by uczciwie pracujący obywatele byli terroryzowani przez dzikich lokatorów. Niestety z miesiąca na miesiąc rośnie ilość zgłoszeń, że mieszkanie, które miało być wynajmowane komercyjnie, jest po prostu zagrabiane przez dzikich lokatorów. Jeżeli nie dojdzie do zmian w prawie możemy spodziewać się, że niebawem zaleje nas fala dzikich lokatorów jeszcze większa niż w czasie pandemii – mówi Małgorzata Marczulewska, detektyw i windykator.
Małgorzata Marczulewska wspólnie z prawnikami z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski: mec. Grażyną Wódkiewicz oraz mec. Markiem Jarosiewiczem przygotowali projekt ustawy, który miałby pomagać w odzyskiwaniu mieszkań zajmowanych przez dzikich lokatorów. W Internecie dostępna jest petycja w tej sprawie. 

Dom za 1 euro. Jakie są warunki?

Władze miasteczka Saint-Amand-Montrond, położonego w centralnej Francji, podjęły niecodzienną inicjatywę. Wystawiły na sprzedaż dom za symboliczną kwotę 1 euro. Jest jednak pewien warunek - nabywca musi zobowiązać się do zamieszkania w nim na co najmniej 10 lat.

Nowe wsparcie dla kredytobiorców. Wiadomo, kiedy kredyt #naStart wejdzie w życie

Ministerstwo Rozwoju i Technologii ogłosiło, że nowe przepisy dotyczące wsparcia przy zakupie pierwszego mieszkania wejdą w życie w drugiej połowie 2024 roku. Projekt ustawy wprowadzającej kredyt "#naStart" jest obecnie konsultowany.

REKLAMA

Frankowicze czekają na uchwałę Sądu Najwyższego. Czy 25 kwietnia 2024 r. Izba Cywilna SN wyjaśni wreszcie 6 kluczowych zagadnień prawnych?

W dniu 25 kwietnia 2024 roku poznamy kolejny rozdział wieloletniej już sagi związanej z wydaniem tzw. uchwały frankowej przez Sąd Najwyższy w pełnym składzie Izby Cywilnej. Na ten dzień zostało wyznaczone posiedzenie Sądu Najwyższego, który ponownie ma zająć się zagadnieniami prawnymi dot. spraw frankowych, które zostały przedstawione przez Pierwszą Prezes. Czy jednak ta uchwała ma szanse zostać wydana i czy rzeczywiście – po wielu wyrokach TSUE w polskich sprawach frankowych – jest jeszcze potrzebna? Czy jeżeli zostanie wydana, to ułatwi rozstrzyganie pozwów Frankowiczów czy tylko skomplikuje te procesy? 

W jaki sposób deweloperzy mieszkaniowi korzystają z sztucznej inteligencji

Sztuczna inteligencja jako wsparcie dla deweloperów? Jak najbardziej. W jaki sposób już ją wykorzystują i jak planują wykorzystywać AI w przyszłości? 

REKLAMA