Rynek mieszkaniowy 2021 - ceny rosną, brakuje terenów inwestycyjnych
REKLAMA
REKLAMA
Liczba mieszkań na 1.000 osób - Polsce poniżej średniej europejskiej
Według raportu Deloitte, wskaźnik liczby mieszkań na 1.000 osób jest w Polsce jednym z najniższych w Europie i nie przekracza 400, podczas gdy średnia europejska kształtuje się na poziomie 463. Zdaniem eksperta, polski rynek mieszkaniowy jest w fazie intensywnego wzrostu i ma on wciąż duży potencjał w porównaniu z innymi krajami europejskimi.
REKLAMA
Rekordowa liczba mieszkań oddanych do użytku w 2020 roku
"Ubiegły rok był bardzo owocny. Oddano do użytku rekordową liczbę mieszkań – ponad 220 tys. i rozpoczęto budowę wielu projektów mieszkaniowych. To pokazuje, że Polacy chętnie kupują nowe mieszkania. Zgodnie z danymi Eurostatu, jesteśmy w czołówce krajów europejskich pod względem udziału rynku pierwotnego w ogólnej wartości sprzedanych nieruchomości. Do takich decyzji zachęca niska dostępność mieszkań na wynajem, oferowanych przez jednostki publiczne lub inwestorów prywatnych. Popyt napędzają również niskie stopy procentowe oraz wzrost zamożności Polaków" - poinformował PAP Biznes Dominik Stojek, Partner Associate w zespole doradztwa ds. nieruchomości Deloitte.
Mieszkania jako lokata kapitału
"Znaczna część nieruchomości kupowana jest inwestycyjnie, co również wzmacnia presję na większą podaż mieszkań. Dotyczy to szczególnie większych aglomeracji. Zwroty z inwestycji w mieszkanie potrafią być wielokrotnie wyższe niż z lokaty bankowej, co dodatkowo wzmacnia zainteresowanie nabywców" - dodał.
Mało ofert terenów inwestycyjnych - zwłaszcza w największych miastach
Ekspert wskazał, że w ostatnich latach w Polsce widoczne jest stosunkowo nowe zjawisko – niska dostępność transakcyjna terenów inwestycyjnych.
REKLAMA
"Trend ten jest szczególnie widoczny w najbardziej atrakcyjnych lokalizacjach w największych miastach. Uzupełnianie banków ziemi staje się wyzwaniem dla deweloperów, a ta część rynku od kilku lat jest niezwykle konkurencyjna. Choć często dogodnie zlokalizowane grunty ze znaczącym potencjałem pozostają niezabudowane, to nie są one dostępne na rynku transakcyjnym" - poinformował Stojek.
Jak dodał, brak podatku katastralnego od niewykorzystanych gruntów skutkuje ich spekulacyjnym „przetrzymywaniem” i wstrzymuje deweloperów od rozpoczynania nowych inwestycji zarazem zmuszając ich do poszukiwania działek w mniej atrakcyjnych lokalizacjach.
"Deweloperzy alarmują, że ograniczona dostępność działek inwestycyjnych oraz wydłużone procedury administracyjne, związane z procesem inwestycyjnym, mogą prowadzić do spadku podaży w przyszłości. Już w najbliższych latach zauważać będziemy mniejszą podaż na rynku mieszkaniowym" - poinformował ekspert Deloitte.
Wysoki popyt na grunty + niska podaż = wysokie ceny
"Sytuacja wysokiego popytu oraz niskiej podaży gruntów spowoduje presję na ceny gruntów w największych miastach. Wiele inwestycji mieszkaniowych powstawać będzie na miejscu starszych budynków, a rewitalizacja cieszyć się będzie coraz większym powodzeniem" - dodał.
REKLAMA
Trudności z dostępnością gruntów - jak wskazał - będą skłaniały deweloperów do zwiększania intensywności zabudowy, podejmowania aktywności w często zaskakujących, trudniejszych lokalizacjach (poprzemysłowych czy o skomplikowanym stanie prawnym), wcześniej odrzucanych.
Według danych JLL, w drugim kwartale średnie ceny nowo wprowadzonych na rynek mieszkań wyraźnie wzrosły kdk w większości głównych miast (z wyjątkiem Warszawy i Wrocławia). Najbardziej, o 14 proc., ceny wzrosły w Trójmieście. W Krakowie wzrost wyniósł 10 proc., a 7 proc. w Łodzi.
"Jest kilka przyczyn wzrostu cen mieszkań. Wśród nich można wymienić z jednej strony wzrost cen gruntów i kosztów budowy (koszty niektórych materiałów wzrosły nawet kilkukrotnie w ostatnim czasie), z drugiej strony bardzo duży popyt, w znaczącej części o charakterze inwestycyjnym, czy wręcz spekulacyjnym. Dla wielu inwestorów jest to również sposób zabezpieczenia wartości swoich kapitałów" - ocenił ekspert Deloitte.
Ceny mieszkań nadal powinny rosnąć, a szansą na wyhamowanie tego trendu jest wzrost stóp procentowych.
"Spodziewamy się dalszego wzrostu cen wynikającego m.in. z: wyższych kosztów budowy, spowolnienia procedur administracyjnych oraz nowych norm efektywności energetycznej budynków, które weszły w życie w styczniu. Jeżeli wzrosną stopy i zwiększy się atrakcyjność lokat bankowych i innych produktów inwestycyjnych, to jest szansa na wyhamowanie cen. Pojawiają się też pogłoski dotyczące obniżenia wkładu własnego przy inwestycjach mieszkaniowych – niestety nie powinniśmy liczyć na spadki cen mieszkań" - dodał.
Jego zdaniem, do wzrostu cen mieszkań może przyczynić się także dodatkowy popyt na mieszkania ze strony inwestorów, zainteresowanych tzw. najmem instytucjonalnym. (PAP Biznes)
sar/ ana/
REKLAMA
REKLAMA