Czy dostaniesz kredyt hipoteczny w 2012 r.?
REKLAMA
REKLAMA
Nadchodzący rok 2012 będzie pod wieloma względami niezwykły. Nie brakuje powodów, by obawiać się nasilenia kryzysu zadłużenia w Europie i spowolnienia gospodarczego na świecie. Sytuacja geopolityczna też daleka jest od określenia jej mianem stabilnej i przewidywalnej. Do tego dochodzi wyjątkowe dla Polski wydarzenie, jakim jest organizacja Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej, a na koniec roku dowiemy się, czy Majowie mieli rację kończąc swój kalendarz 21 grudnia. Czego po tym niezwykłym okresie mogą spodziewać się przeciętni zjadacze chleba? Oto doroczne prognozy analityków Open Finance.
REKLAMA
Jeśli ktoś nie ma sporego zapasu zdolności kredytowej, będzie musiał zapomnieć o komforcie podejmowania decyzji o zaciągnięciu kredytu mieszkaniowego w przyszłym roku.
Zobacz także: Rekomendacja S ograniczy dostęp do kredytów w 2012 r.
REKLAMA
Szczególnie mocno klienci odczują skutki wdrożenia przez banki nowych zaleceń Rekomendacji S. Według niej banki będą zobowiązane obliczać zdolność kredytową do spłaty raty kredytu na maksymalnie 25 lat, nawet jeśli kredyt zostanie udzielony na dłużej. W efekcie maksymalna zdolność kredytowa liczona na 30 lat obniży się o około 7 proc. Według dostępnych szacunków, może to utrudnić dostęp do finansowania nieruchomości od 15 do 20 proc. potencjalnych klientów, czyli grupie około 40 tys. osób. Nie każdy z nich odejdzie z banku z kwitkiem. Dlaczego? Zmniejszy kwotę kredytu lub wesprze się zdolnością kredytową rodziny.
Rekomendacja S zdecydowanie wpłynie także na kredyty walutowe. Nadzór oczekuje, że rata takiego kredytu nie przekroczy 42 proc. dochodów netto klienta bez względu na wysokość osiąganych zarobków. Oznacza to obniżenie maksymalnej dostępnej kwoty kredytu nawet o 35 proc. Obecnie rata kredytu walutowego może dochodzić do 65 proc. dochodów, jeśli przekraczają one średnią krajową. Franki pożycza jedynie Nordea, do wyboru pozostaje jeszcze euro oferowane przez Alior, BOŚ, BZ WBK, Credit Agricole, DB PBC, Kredyt Bank, mBank, MultiBank, Polbank i Raiffeisen. Trzeba się jednak liczyć z tym, że ta lista wkrótce się skróci.
Zobacz także: Zerowe zyski z lokat
Wszystko wskazuje na to, że banki skoncentrują się na kredytach złotowych i wartościowy udział walutowych z obecnych około 20 proc. obniży się nawet o połowę.
Klienci muszą też liczyć się z tym, że nowym władzom Komisji Nadzoru Finansowego nie podobają się kredyty finansujące cały koszt nieruchomości. Nie mówiąc już o kredytach na ponad 100 proc. LtV (relacja kredytu do wartości nieruchomości). Z kredytów przekraczających 100 proc. wartości nieruchomości na początku grudnia wycofał się właśnie PKO BP. Nie można wykluczyć, że inni pójdą jego śladem, co znacznie utrudni finansowanie kredytem całości zakupu nieruchomości.
Zobacz także: Kontroluj budżet domowy, a oszczędzisz
REKLAMA
Argumentem przemawiającym za spadkiem średniej wartości kredytu jest też zmiana, jaką przeszedł program kredytów z dopłatami do odsetek. Od jesieni drastycznie obniżone zostały limity cenowe mieszkań kwalifikowanych do programu „Rodzina na Swoim”. W ślad za nimi spadły nie tylko kwoty kredytów, lecz także dostępność programu, ponieważ trudniej znaleźć mieszkanie spełniające stawiane wymagania. W efekcie sprzedaż kredytów jest obecnie o około jedną trzecią niższa niż w połowie bieżącego roku. Przy utrzymaniu takiego poziomu sprzedaży jak w listopadzie br. w przyszłym roku liczba tego typu kredytów sięgnie ok. 33 tys. sztuk. Dla porównania w 2010 roku było to ponad 43 tys., a w 2011 po trzech kwartałach prawie 42 tys.
Największą niewiadomą przyszłego roku jest zachowanie samych banków. Instytucje, które w większości należą do zagranicznych inwestorów i są skonsolidowane w ramach grup kapitałowych, mogą być skłaniane przez dominujących akcjonariuszy do ograniczania akcji kredytowej. Wszystko w imię rosnących wymogów kapitałowych. Realnym zagrożeniem jest przykręcenie kurka z kredytami, podobne do tego jakie obserwowaliśmy na przełomie lat 2008/2009. Idące w górę koszty depozytów i coraz większe wymogi kapitałowe powodują, że rośnie prawdopodobieństwo wzrostu cen kredytów, co z pewnością odbije się na popycie. Mijający właśnie rok 2011 może okazać się bardzo zbliżony pod względem liczby i wartości sprzedanych kredytów mieszkaniowych do roku 2010. (230 tys. kredytów w łącznej wysokości ok. 50 mld PLN).
Z powodów opisanych wyżej w 2012 roku może być trudniej utrzymać zbliżony wynik. Do wcześniej wymienionych powodów dochodzi jeszcze fakt, że wiele osób ze względu na ograniczenia programu RnS oraz malejącą dostępność kredytów walutowych przyspieszyło decyzję. Dlatego przewiduje się, że sprzedaż kredytów mieszkaniowych nie przekroczy 200 tys. sztuk, a ich łączna wartość ze względu na kwoty niższe niż w 2011 roku w najlepszym przypadku sięgnie 40 mld zł.
Zobacz także: Rynek kredytów hipotecznych: raport
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.