REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Mieszkania w PRL. Ile nieruchomości można było legalnie posiadać? Ile kosztowała kawalerka w centrum Warszawy?

W PRL mieszkanie było najbardziej deficytowym dobrem na rynku
W PRL mieszkanie było najbardziej deficytowym dobrem na rynku
ShutterStock

REKLAMA

REKLAMA

"W PRL mieszkanie było najbardziej deficytowym dobrem na rynku. Od 1989 r. realne zarobki Polaków wzrosły, ale i tak mieszkanie pozostaje towarem luksusowymi i trudno dostępnym dla znacznej części społeczeństwa" - powiedział PAP prof. Andrzej Zawistowski, historyk gospodarki, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

Polska Agencja Prasowa: Czym było mieszkanie w PRL?

REKLAMA

REKLAMA

Prof. Andrzej Zawistowski: Przez cały PRL mieszkanie było najbardziej deficytowym dobrem na rynku. Problemu stałego niedoboru mieszkań w miastach nie rozwiązano w II RP, choć wówczas pojawiło się wiele ważnych inicjatyw, jak np. socjalistyczna Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Wojna drastycznie pogłębiła deficyt na rynku lokali mieszkalnych. Zmiany granic i przesiedlenia oraz wielkie migracje wewnętrzne spowodowały, że duża część ludności szukała nowego miejsca do życia. Część starała się zamieszkać w dużych miastach, np. w Warszawie, choć tu przy 80-procentowych zniszczeniach zabudowy w centrum miasta, problem braku mieszkań był najbardziej dotkliwy.

Po wojnie o przydziale lokalu mieszkalnego decydowały władze kwaterunkowe - prezydium miejskiej lub powiatowej rady narodowej. Dotyczyło to zarówno nowych mieszkań, jak i już zamieszkałych. Przydział nie wymagał zgody dotychczasowego mieszkańca lub właściciela. Decyzja administracyjna o przydziale była ważniejsza niż umowa najmu zawarta z właścicielem tegoż lokalu. To władza decydowała o tym, kto i gdzie będzie mieszkał. Kwaterunek przyjmował, że jedna osoba nie może zajmować więcej niż jedną izbę, ewentualnie określał normę metrażową. W miastach duże, przedwojenne mieszkania dzielono między kilka rodzin, tworząc tzw. kołchozy. Poszczególni lokatorzy otrzymywali w takim mieszkaniu konkretne pokoje, a przedpokój, kuchnia i łazienka były wspólne. Czasami takie duże mieszkania po prostu dzielono. Znam przypadki, gdzie w przedwojennych kamienicach na warszawskim Żolborzu z dwóch mieszkań na każdym piętrze wydzielano sześć. Cztery z nich nie miały jednak węzłów sanitarnych, dlatego ich mieszkańcy musieli korzystać ze wspólnych sanitariatów i kuchni w piwnicy, w pomieszczeniu dawnej pralni. Dawna luksusowa kamienica stała się slumsem, w którym upchnięto ludzi "na chwilę".

PAP: W jakich warunkach mieszkała władza w PRL?

REKLAMA

A.Z.: Problemy mieszkaniowe naturalnie nie dotyczyły ówczesnych elit. W PRL byli równi i równiejsi - także pod względem mieszkań. W Warszawie Puławska pomiędzy Narbutta a Madalińskiego, Aleja Przyjaciół, Aleja Róż, okolica ul. Chocimskiej, część Alei Niepodległości itp. - tam znajdowały się mieszkaniowe enklawy władzy oraz jej wybrańców...

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Bierut i inni najwyżsi rangą dygnitarze PRL mieszkali w chronionej willowej enklawie w Konstancinie, przy czym pierwszemu sekretarzowi przypadła usytuowana na Królewskiej Górze dawna willa Julisin przed 1939 r. należąca do przemysłowca Gustawa Wertheima. Zresztą podczas okupacji, po skonfiskowaniu obiektu prawowitemu właścicielowi mieszkał tam niemiecki gubernator dystryktu warszawskiego, Ludwig Fischer. Działacze partyjni wysokiego szczebla i establishment PRL zajmowali obszerne w luksusowych przedwojennych kamienicach, które ocalały z pożogi. Józef Cyrankiewicz zajął dwa połączone mieszkania przy Al. Róż – w sumie wraz z żoną dysponował powierzchnią mieszkalną wynoszącą 180 metrów. Gdybyśmy odnieśli to do ówczesnej normy metrażowej – przekroczył ją czternastokrotnie! Władysław Gomułka początkowo mieszkał dość skromnie - zajmował dwupokojowe mieszkanie w kamienicy na Saskiej Kępie. W 1964 r. przeniósł się do wybudowanego tuż obok sejmu specjalnego bloku dla najwyższych funkcjonariuszy KC PZPR. Zdarzało się, że poza wysokim metrażem i luksusowym wyposażeniem niektóre budynki były chronione przez służby. Zamiast tzw. concierge'a na parterze budynku rezydował umundurowany wartownik lub ubek, który legitymował wchodzących. Edward Gierek zamieszkiwał w willi w Klarysewie pod Warszawą, z kolei generał Wojciech Jaruzelski w przedwojennej willi rodziny Przedpełskich przy ul. Ikara na Mokotowie. Jeszcze pod koniec lat 80. przedstawiciele partyjnej "wierchuszki" upodobali sobie nowe osiedle w Wilanowie. W budynkach wybudowanych przez Urząd Rady Ministrów zamieszkali m.in. Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller i Józef Oleksy.

PAP: Problem mieszkaniowy dotyczył całego kraju?

A.Z.: W latach 60. liczba ludności miejskiej przekroczył już liczbę ludności mieszkającej poza miastami. Problem mieszkaniowy dotyczył więc wszystkich dużych i średnich miast, nie tylko Warszawy. Każdy chciał mieć własny kąt z bieżącą wodą, energią elektryczną i najlepiej centralnym ogrzewaniem. W PRL centralne ogrzewanie i bieżąca woda były równie ważne, jak metraż mieszkania. Dla ludności spoza miast był to czynnik decydujący o jakości życia w porównaniu z tradycyjnymi domami na wsi. W latach 60. większą liczbę mieszkań budowano kosztem obniżenia standardu. Po 1989 r. często zarzucano, że "za Gomułki" budowano zbyt małe mieszkania ze ślepymi kuchniami. Rzeczywiście tak było. Władze uznały, że zmieniły się zwyczaje żywieniowe Polaków. Część społeczeństwa - od dzieci ze żłobka, przedszkolaków, przez uczniów, studentów aż po robotników i tzw. inteligencję pracującą spożywała posiłki w zakładach żywienia zbiorowego - w stołówkach. Twierdzono więc, że rola kuchni jako miejsca przygotowywania i – co ważne - spożywania posiłków, zmalała. Planowano wręcz likwidację indywidualnych kuchni w mieszkaniu i zastąpienie je wspólną kuchnią na każdym z pięter budynku. W ten sposób chciano wygospodarować więcej przestrzeni mieszkalnej. Ostatecznie jednak indywidualne kuchnie pozostawiono. Tak powstały typowe dla lat 60. i wczesnych 70. ślepe mikrokuchnie przeznaczone wyłącznie do przygotowywania posiłków, ale nie do konsumpcji. Jednak gdy dziś obserwujemy "dokonania" patodeweleperów oferujących kilkunastometrowe klitki, budownictwo z lat 60. nie jest już tak surowo oceniane, jak jeszcze 20 lat temu. Zresztą dziś standardowo buduje się mieszkania pozbawione oddzielnej kuchni.

PAP: Czy w następnej dekadzie za rządów Gierka zmieniło się podejście władz do problemu mieszkaniowego?

A.Z.: W latach 70. władze starały się uporządkować kwestie budowanictwa i je zintensyfikować. W gierkowskiej dekadzie upowszechniły się znane już od końca lat 50. technologie wielkopłytowe - m.in. system W-70/WK-70, tzw. wielka płyta winogradzka w Poznaniu, system "szczeciński" i inne. Wówczas zbudowano faktycznie wiele nowych osiedli mieszkaniowych, ale zwykle pośpieszne tempo oznaczało niską jakość wykonania. W miastach mieszkania komunalne były przeznaczone dla uboższych lokatorów – władze najczęściej dysponowały starymi budynkami. Za bieżące budownictwo odpowiadały spółdzielnie mieszkaniowe. Swoje budownictwo wciąż rozwijały duże zakłady pracy, zwłaszcza w nowych ośrodkach przemysłowych. Mieszkanie miało być zachętą dla młodych do porzucenia dużych miast i migracji na prowincję. Na początku lat 80. w Karcie Nauczyciela zapisano, że przedstawiciele tego zawodu w miejscowościach do pięciu tys. mieszkańców mieli zagwarantowane mieszkanie służbowe lub odpowiedni dodatek do pensji. Przywileje w postaci przydziału lub dodatku mieszkaniowego miał MON, MSW i ogólnie służby mundurowe. Bloki pojawiły się także na wsi, budowało je wiele PGR-ów dla swoich pracowników. Jeszcze w latach 80. mieszkanie w bloku uważano za bardziej atrakcyjne od domu jednorodzinnego – wspominaliśmy już, że bieżąca woda, kanalizacja i centralne ogrzewanie były luksusem. Zmieniły tzw. normatywy – nominalna osobowa powierzchnia mieszkań wzrosła. Normatywy z 1974 r. dopuszczały budowę nieco większych mieszkań niż w czasach Gomułki. Obok M-3 liczących ok. 50 mkw, pojawiły się M-4 - od 62 metrów oraz większe M-5. Formalnie jednak wciąż istniały normy metrażowe. Przydział dodatkowych metrów mogli liczyć przedstawiciele zawodów twórczych np. malarze, graficy czy rzeźbiarze. Dodatkowe metry oficjalnie figuowały jako "pracownie", często jednak obejmowały część mieszkalną. Naukowcy mogli otrzymać dodatkową powierzchnię z przeznaczeniem na księgozbiór. Co ważne, w latch 70. zmieniło się prawo mieszkaniowe - pojawiły się mieszkania własnościowe, a tym samym postał wtórny rynek.

PAP: Ile mieszkań można było legalnie posiadać w PRL?

A.Z.: W PRL rodzina nie mogła posiadać więcej niż jednego mieszkania. Władze doskonale zdawały sobie sprawę, że każde kolejne mieszkanie będzie wynajmowane i to nielegalnie. Społeczeństwo uciekało się do różnych sposobów, by ominąć te zakazy. Gdy np. małżeństwo chciało odziedziczyć mieszkanie po babci, meldowało tam, oczywiście fikcyjnie, swoich krewnych, rodzinę ze wsi. Często dochodziło do fikcyjnych rozwodów. Aby zdobyć nowe mieszkanie, próbowano zasiedlać budynku, ktore miały być wkrótce przeznaczone do wyburzenia. Poszukiwano także tzw. pustostanów. Przede wszystkim zaś czekano w kolejkach po spółdzielczy przydział. Trwało to długimi latami, często ponad dekadę. Oczywiście były też specjalne ścieżki – dla uprzywilejowanych lub "ustosunkowanych". Szacuje się, że spośród nowych mieszkań poza oficjalną kolejką rozdysponowywano od 30 do 60 proc. przydziałów.

PAP: Obywatel PRL nie mógł legalnie obracać zagranicznymi walutami, a jednak część mieszkań była oferowana za dewizy. Powstały "dewizowe" bloki i enklawy...

A.Z.: Oficjalnie obywatel PRL miał ograniczoną możliwość obracania zagranicznymi walutami – mógł je wpłacić na konto w PEKAO SA lub wydać w ramach tzw. eksportu wewnętrznego, np. w Pewexie. W eksporcie wewnętrznym można było też nabyć mieszkania. Powracający z emigracji przedstawiciele Polonii kupowali je od państwowego przedsiębiorstwa PUMA (Przedsiębiorstwo Usług Mieszkaniowo-Administracyjnych). Od końca lat 60. budowano nowe bloki dostępne tylko dla "dewizowców" – w Warszawie m.in. był to blok przy ul. Smolnej 8 oraz budynek przy ul. Wałbrzyskiej 19 na osiedlu Służew nad Dolinką. "Dolarowce" powstały zresztą także w innych miastach m.in. w Gdańsku-Wrzeszczu przy al. Grunwaldzkiej oraz w Katowicach przy ul. Uniwersyteckiej.

W 1975 r. 36-metrowe mieszkanie (kawalerka) ze ślepą kuchnią, w centrum Warszawy kosztowało ok. pięciu tysięcy dolarów, przy przeciętnych zarobkach – według kursu czarnorynkowego - 20-25 dolarów miesięcznie. Dom jednorodzinny - tzw. segment - ok. 100 mkw. w stolicy wyceniano na 10-12 tys. dolarów, elegancka przedwojenna willa na Żoliborzu była szacowana na 25-30 tys. dolarów. W latach 80. realne zarobki Polaków spadły, panowała inflacja. W 1988 r. adiunkt SGPiS (dawna nazwa SGH)ze stopniem doktora i kilkuletnim stażem na uczelni zarabiał 18 dolarów miesięcznie licząc wg. czarnorynkowego kursu dolara. Średnio na mieszkanie w PRL oczekiwało się ok. 10 lat, lecz niektorzy nawet 15. Dla "dewizowców" mieszkania były dostępne niemal od ręki.

PAP: Czy po 1989 r. wraz z przemianami ustrojowymi rozwiązano problem mieszkaniowy?

A.Z.: Po 1989 r. rynek zmienił się całkowicie. Upadły państwowe kombinaty budowlane, które dotychczas miały monopol na budowę osiedli mieszkaniowych. Spółdzielnie mieszkaniowe skomercjalizowały się i budowały już zarobkowo. Do gry weszły prywatne firmy deweloperskie. Poszukiwanym towarem rynkowym stały się działki przeznaczone pod zabudowę. Spółdzielnie były w stanie wymóc na lokalnych władzach np. nadanie atrakcyjnej nazwy ulicy, która będzie wzbudzać pozytywne skojarzenia, a przez to przyciągnie nabywców. W latch 80. w Pruszkowie zaczęto wznosić Osiedle im. Bolesława Prusa. Nazwy wszystkich jego ulic nawiązywały do twórczości pisarza. I nagle wśród nich pojawiła się całkiem nowa - ulica Przy Księżycu. Dlaczego? Tam powstał "komercyjny" blok mieszkalny, a chwytliwa nazwa miała ułatwić znalezienie klientów. Inny przykład - ulica Alternatywy w stołecznej dzielnicy Ursynów. Serialowy blok stał przy ul. Grzegorzewskiej, a ulica nazwą nawiązująca do serialu Barei powstała w innym miejscu. Była ona atrakcją i "magnesem" dla kupujących. Pojawiły się nowe problemy - w przypadku wielu dzielnic Warszawy i większych miast ceny gruntów osiągnęły już naprawdę bardzo wysoki pułap, a terenów pod budowę jest coraz mniej. Zmiany ustrojowe miały także inne reperkusje. Upadło wiele zakłądów pracy i PGR-ów. Nagle zarządzane przez nich osiedla zostały pozbawione bieżącej obsługi, czasami takze dostaw ciepła płynącego z kotłowni zakładowej. Trzeba było szybko wprowadzać nowe rozwiązania. Od 1989 r. realne zarobki Polaków wzrosły, ale i tak obecnie mieszkanie pozostaje towarem luksusowymi i trudno dostępnym dla znacznej części społeczeństwa. (PAP)

rozmawiał Maciej Replewicz

Źródło: PAP

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Autopromocja

REKLAMA

QR Code

REKLAMA

Nieruchomości
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Pusty korytarz w bloku to sprawna ewakuacja

Wózki na klatkach schodowych, rowery, kartony i szafy w podziemnych garażach. Taki widok jest codziennością na ternie wielu osiedlach. Dla mieszkańców to sposób na zaoszczędzenie kilku metrów powierzchni. Niestety, takie zachowanie nie jest zgodne z wytycznymi przeciwpożarowymi. Komentarz Mariusza Łubińskiego, prezesa firmy Admus, zajmującej się zarządzaniem nieruchomościami.

Stare drzewa - dla jednych skarb dla innych przeszkoda

Do napisania niniejszego artykułu zainspirowała mnie ostatnia transakcja na rynku pierwotnym. Dla młodego małżeństwa poszukiwałam nieruchomości w podwarszawskim miasteczku, koniecznie w małej inwestycji, domu z 3 sypialniami, ale przede wszystkim ze starodrzewem. Wybrane przez małżeństwo miasteczko, to prawdziwa zielona oaza pod Warszawą. Po odwiedzeniu kilkunastu inwestycji i przeprowadzonych rozmowach z lokalnymi, małymi deweloperami okazało się, że starodrzew nie zawsze jest „mile widziany przez klientów” i że za wycinką starych dorodnych drzew wcale nie stoją deweloperzy.

Nadchodzi obowiązkowa termomodernizacja mieszkań i domów. Sprawdź, które mogą być z niej zwolnione i na jakich zasadach z zastosowania się do dyrektywy budynkowej

Już od przyszłego roku zacznie działać tak zwana dyrektywa budynkowa. Wszystkie domy, bloki, kamienice i inne nieruchomości zostaną podzielone według klas energetycznych. Te z najniższa w trybie pilnym będą przechodzić obowiązkową termomodernizację, co mimo wsparcia ze środków publicznych dla ich właścicieli oznacza nie tylko uciążliwości, ale i dodatkowe koszty.

Nielegalni lokatorzy (ocupas) w Hiszpanii – jak się bronić. Szybsza procedura sądowa od 3 kwietnia 2025 r.

Zjawisko nielegalnego zajmowania nieruchomości w Hiszpanii budzi emocje wśród osób planujących zakup domu czy mieszkania na Półwyspie Iberyjskim. Od 3 kwietnia w wchodzą w życie nowe przepisy, zgodnie z którymi cała procedura sądowa dotycząca nielegalnych lokatorów (tzw. ocupas) ma zostać zakończona w maksymalnie 15 dni.

REKLAMA

Budownictwo mieszkaniowe 2025: początek roku nie zapowiada wysypu nowych mieszkań, a wysokie kursy akcji spółek deweloperskich kłócą się z danymi GUS

Budownictwo mieszkaniowe 2025. Po optymistycznym styczniu pod względem budów rozpoczętych, w lutym nastąpiła stabilizacja danych statystycznych na dość przeciętnych poziomach wartości. W dalszym ciągu więc w budownictwie czekamy także na nadejście wiosny.

Będzie nowa ustawa propodażowa: czy przyspieszy budowę mieszkań w Polsce i obniży cenę metra kwadratowego

Budownictwo mieszkaniowe czeka na nową ustawę – tak zwaną ustawę podażową, obiecaną przez rząd. W ocenie deweloperów, gdyby nowa ustawa propodażowa została przyjęta w obecnej formie, nastąpiłby ciąg korzystnych zmian ułatwiających inwestycje i skracających proces budowy mieszkań.

Program Pierwsze Klucze: by dostać dofinansowanie nie trzeba bezwzględnie kupować używanego mieszkania. Jak załatwić pieniądze na własne lokum

Utrzymujące się wysokie stopy procentowe sprawiają, że zdolność kredytowa Polaków pozostaje na niskim poziomie, a ci, którzy decydują się na budowę, szukają oszczędności. Może to zmienić program Pierwsze Klucze. Pieniądze z niego można wydatkować na budowę własnego domu, a nie tylko na kupno mieszkania na rynku wtórnym.

Wiosna to najlepsza pora na wymianę okien. Jak zrobić to, by nie przepłacić a odzyskać wydatek przez oszczędności na ogrzewaniu

Wiosna to idealny moment na prace związane z rewitalizacją budynków, w tym wymianę okien. Jak wynika z badań, czynnikiem, który w największej mierze decyduje o wyborze konkretnych materiałów, produktów czy rozwiązań, jest jakość.

REKLAMA

Spada liczba planujących zakup mieszkania w Polsce, rośnie popyt na nieruchomości w Hiszpanii. Przyczyna: sytuacja w Ukrainie napędza boom na hiszpańskim rynku nieruchomości

Zdaniem ekspertów, coraz więcej Polaków będzie szukać nieruchomości w Hiszpanii. Wpływa na to rosnąca niepewność geopolityczna w Europie. Zamiast kupować mieszkanie w Polsce, inwestorzy planują zakup nieruchomości w Hiszpanii.

Co deweloperzy sądzą o programie dopłat do kredytów mieszkaniowych

Czy program dopłat do kredytów mieszkaniowych jest potrzebny? Jak oceniają to deweloperzy? Jakie mają pomysły na inne rozwiązania wsparcia rynku mieszkaniowego w Polsce? Sondę przygotował serwis nieruchomości dompress.pl.

REKLAMA