Urszula Szabłowska: Mikroapartamenty to przejaw psucia rynku nieruchomości [PODCAST]
REKLAMA
REKLAMA
Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami, minimalna powierzchnia użytkowa mieszkania powinna wynosić 25 metrów kwadratowych. Mimo to, na rynku nieruchomości widoczna jest popularność "mikroapartamentów", których powierzchnia nie przekracza często nawet 20 metrów kwadratowych.
REKLAMA
Jaka powierzchnia jest niezbędna do zapewnienia komfortu życia jej mieszkańców? Dlaczego architektura to sztuka planowania przyszłości? Z czego wynikają tak wysokie ceny mieszkań w Polsce?
Te kwestie w rozmowie z Szymonem Glonkiem (Infor.pl) wyjaśnia architekt, Urszula Szabłowska, wiceprzewodnicząca Rady Mazowieckiej Okręgowej Izby Architektów RP.
Zapraszamy do wysłuchania najnowszego odcinka „DGPtalk: Obiektywnie o biznesie”.
Czym są mikroapartamenty?
Powiem szczerze, że moim zdaniem "mikroapartamenty" to jest najzwyklejszy chwyt reklamowy. Nie ma czegoś takiego, jak "mikroapartament". Są po prostu niewielkie mieszkania.
W Polsce przepisy dopuszczają do wybudowania mieszkań co najmniej dwudziestopięciometrowych. Dwadzieścia pięć metrów kwadratowych to jest mieszkanie wielkości kawalerki, w którym da się funkcjonować, ale to na pewno nie jest mieszkanie na całe życie. To jest mieszkanie na jakiś czas – podkreśla Urszula Szabłowska.
Czym spowodowany jest obecny boom na mikroapartamenty?
REKLAMA
Mam wrażenie, że cały ten ruch wokół "mikroapartamentów" jest po prostu związany ze spekulacją. Moim zdaniem, fakt, że te mieszkania są popularne, nie wynika z tego, że ludzie po prostu kochają takie małe mieszkanka i chcą, żeby było im przytulnie. Powody są inne.
Po pierwsze, ludzie nie mają pieniędzy. Po drugie, jeśli już mają pieniądze, to próbują je jakoś zabezpieczyć inwestując w nieruchomość. Myślę, że kupując "mikroapartament", wcale nie planują w nim zamieszkać, tylko chcą go wynajmować. A jeżeli już mieszkać, to przez krótki czas, np. przez okres studiów dziecka.
Sama nazwa "mikroapartament" budzi mój sprzeciw i odrazę, ponieważ to jest najzwyklejsza słowna manipulacja – mówi Szabłowska.
Czy mikromieszkanie można nazwać apartamentem?
Według mnie, samo sformułowanie "apartament w bloku" nie jest dobre. Apartament jest zdefiniowany przez pewien luksus, ekskluzywność i wyjątkowość.
Dlatego trudno jest mówić, zarówno o "apartamencie w bloku", jak i "mikroapartamencie". Prawdziwe apartamenty z tymi mieszkaniami, które obecnie są oferowane, mają tylko jedną wspólną cechę, a mianowicie: cenę. To jest przeolbrzymia cena i absolutnie nieadekwatna do wartości tej przestrzeni – stwierdza Szabłowska.
Urszula Szabłowska – architekt Izby Architektów RP, wiceprzewodnicząca Rady Mazowieckiej Okręgowej Izby Architektów RP.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.