REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

„Emerytura obywatelska” – świadczenie przyznawane w wieku emerytalnym

Subskrybuj nas na Youtube

REKLAMA

REKLAMA

„Emerytura obywatelska” to niewielkie świadczenie, które ma przysługiwać Polakom, kiedy ci osiągną wiek emerytalny. Czyj to pomysł? Czy przyjmie się w praktyce?

REKLAMA

Koncepcja emerytury obywatelskiej zyskała uznanie aż trzech partii parlamentarnych. Poza dwoma największymi ugrupowaniami, zwolenników tego rozwiązania można znaleźć praktycznie w każdym miejscu sceny politycznej. Zaczęło się od PSL, ale ostatnio pomysł podchwyciły Solidarna Polska i Twój Ruch. Opowiada się za nim stowarzyszenie Republikanie oraz Centrum im. Adama Smitha. Popierają go więc zarówno zdeklarowani lewicowcy, centryści jak i pro wolnościowa prawica. Czy rozwiązanie jest tak dobre, że zostało zaakceptowane ponad podziałami politycznymi, czy też po prostu każdy widzi w nim to, co chciałby widzieć?

Emerytura w wysokości 1200 zł za miesięczna wpłatę 120 zł

REKLAMA

Po raz pierwszy z konkretną propozycją zdradził się Waldemar Pawlak w kwietniu 2010 roku. Stwierdził, że „Na dzisiejsze warunki mogłoby to być 1200 zł. Aby tyle dostać, wystarczyłoby dziś płacić co miesiąc do ZUS 120 zł”. Brzmi atrakcyjnie – emerytura może niewielka, ale za to kwota odprowadzanych składek bardzo niska. Może dzięki temu wreszcie udało by się szerszej grupie Polaków odkładać coś prywatnie z myślą o emeryturze?

Propozycja premiera Pawlaka ma tę zaletę, że stosunkowo łatwo policzyć jej skutki finansowe. Gdyby bowiem na każdego emeryta przypadało dziesięciu pracujących, to od razu widać, że taki system by się bilansował – dziesięć razy 120 zł daje 1200 zł. Niestety Polaków w wieku produkcyjnym, którzy przypadają na jednego emeryta jest w tej chwili nieco mniej niż czterech. Żeby wypłacać 1200 zł emerytury trzeba by zbierać od każdego z nich 300 zł. Jednak nie wszyscy będący w wieku od 20 do 64 lat pracują lub szukają pracy. Wielu uczy się lub po prostu nie pracuje i nie zamierza zmienić tego stanu. Od nich nie byłoby jak ściągnąć składek. Jeżeli zbieralibyśmy je tylko od osób pracujących, to na sfinansowanie 1200 zł emerytury dla 6,2 miliona emerytów potrzeba by zbierać 450 zł od osoby. To już przestaje być mała suma. Warto zestawić ją ze składką pobieraną od przeciętnego wynagrodzenia.

REKLAMA

W 2012 roku przeciętna płaca w gospodarce (poza rolnictwem) wyniosła 3522 zł. Składka emerytalna wysokości 19,52% dawała kwotę 687 zł, czyli wciąż o 237 zł więcej niż wspomniane 450 zł. Myliłby się jednak ktoś, kto wyciągnąłby z tego wniosek, że wymaganie od każdego pracującego składki na poziomie 450 zł zmniejszyłoby koszty pracy. Średnio bowiem w 2012 roku składka w przeliczeniu na zatrudnionego wyniosła 425 zł miesięcznie, czyli mniej niż potrzeba na sfinansowanie emerytury obywatelskiej. Skąd taka różnica? Wynika z tego, że wiele osób aktywnych zawodowo nie jest zatrudnionych w oparciu o umowę o pracę. Wśród nich są m. in. przedsiębiorcy (składka w 2012 roku na poziomie 413 zł), rolnicy (składka emerytalno-rentowa wysokości 80 zł) oraz osoby zatrudnione na umowę o dzieło.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Wniosek nasuwa się sam – na pokrycie emerytury obywatelskiej na poziomie 1200 zł trzeba ściągnąć od obywateli takie same składki jak dotąd. Różnica jest taka, że w obecnym systemie jest pewna motywacja, żeby odprowadzać składki do ZUS. Każda złotówka, którą zapłacimy państwowemu ubezpieczycielowi, odnotowywana jest na indywidualnych kontach i przełoży się w przyszłości na wyższą emeryturę. Jeżeli zaś oderwiemy całkowicie wysokość składek od wysokości świadczeń, motywacja do płacenia będzie minimalna – niezależnie ile państwu oddamy, dostaniemy zawsze tylko (lub aż) 1200 zł miesięcznie.

Pominięte aspekty

Emerytura obywatelska nie radzi sobie także z dwoma innymi problemami, z którymi zmaga się nasz system emerytalny. Są to z jednej strony wysokie koszty już przyznanych świadczeń, z drugiej kiepskie perspektywy demograficzne. ZUS oraz KRUS obecnie zbierają składkę, która wystarczyłaby na wypłacanie emerytury w wysokości 1130 zł miesięcznie. Średnia emerytura w całym systemie wynosi zaś 1810 zł. Brakującą kwotę (ponad 50 mld zł w 2012 roku) dokłada budżet państwa. Jest to ogromne obciążenie dla finansów publicznych, którego nie da się szybko i istotnie zmniejszyć bez naruszania praw nabytych, czyli obniżenia wypłacanych emerytur. Nawet gdyby nowe roczniki miały obiecaną emeryturę na poziomie 1200 zł, efekty takiego rozwiązania przyjdą dopiero za 20-30 lat.

Drugi problem jest równie poważny. Stosunek liczby emerytów do liczby pracujących będzie znacząco rósł. W 2050 roku według prognoz Komisji Europejskiej na czterech zatrudnionych będzie przypadać trzech potencjalnych emerytów (osób po 67 roku życia). Oznacza to, że składka na emeryturę obywatelską będzie musiała w międzyczasie stopniowo wzrosnąć do dzisiejszych 880 zł. Inaczej nie ma szans na likwidację deficytu w ZUS. Problem ze skłonnością do płacenia takiej daniny będzie więc tylko narastał. O ile można sobie wyobrazić pobieranie od każdego pracującego Polaka 120 zł, o tyle suma 450 zł już dla wielu może być niemożliwym do uniesienia ciężarem. Kwota bez mała dwa razy większa wpędzi zaś mniej wykwalifikowanych pracowników w szarą strefę. Pobieranie składek na zasadzie progresywnej (tak jak dziś) bez wynagradzania osób o wyższych zarobkach większą emeryturą grozi ucieczką od naszego systemu, co w ramach UE staje się coraz łatwiejsze.

Zobacz także:  Bilet warszawiaka – tańsze bilety ztm dla warszawiaków płacących podatki

Zobacz także:  Automatyczne oszczędzanie – co oferują banki?

Zobacz także: Najlepsze konto oszczędnościowe – ranking banków 2013

Kto zyska na "emeryturze obywatelskiej"?

Emerytura obywatelska nie odpowiada na najważniejsze wyzwania polskiego sytemu emerytalnego. Jeżeli miałaby być na przyzwoitym poziomie, nie rozwiązuje problemu wysokich kosztów pracy, zmniejszając przy tym skłonność społeczeństwa do płacenia składek. Do tego jest nie mniej wrażliwa na demografię niż obecny system. Ulga zaś, jaką miałaby przynieść finansom publicznym, uwarunkowana jest pogwałceniem praw nabytych, na co i tak raczej nikt by się nie zdecydował. Dlaczego zatem tak wiele osób ją popiera?

Prawdopodobnie większość niestety nie zdaje sobie sprawy z finansowych realiów naszego kraju. Marzy im się niska składka i niska emerytura, która jednocześnie nie byłaby głodowa. Tymczasem niegłodowej emerytury w Polsce nie da się sfinansować niską składką. Większą świadomość wykazują w tej sprawie moim zdaniem partie lewicowe. Dla osób, które pobierają niskie emerytury przejście na system 1200 zł dla każdego, byłoby z pewnością korzystne. Przynajmniej dopóki złe bodźce, które takiemu rozwiązaniu towarzyszą, nie doprowadziłyby finansów ZUS do takiego stanu, że nawet na te skromne świadczenie zabrakłoby pieniędzy. Stanowczo odradzałbym taki eksperyment.

Maciej Bitner
Główny Ekonomista Wealth Solutions

Zapisz się na newsletter
Szukasz mieszkania, budujesz dom, remontujesz? Chcesz wiedzieć jak pielęgnować ogród albo jak oszczędnie ogrzewać swoją nieruchomość? Zapisz się na nasz newsletter i zyskaj dostęp do praktycznych wskazówek oraz najnowszych ofert na rynku!
Zaznacz wymagane zgody
loading
Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na otrzymywanie treści reklam również podmiotów trzecich
Administratorem danych osobowych jest INFOR PL S.A. Dane są przetwarzane w celu wysyłki newslettera. Po więcej informacji kliknij tutaj.
success

Potwierdź zapis

Sprawdź maila, żeby potwierdzić swój zapis na newsletter. Jeśli nie widzisz wiadomości, sprawdź folder SPAM w swojej skrzynce.

failure

Coś poszło nie tak

Źródło: INFOR

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Autopromocja

REKLAMA

QR Code

© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.

REKLAMA

Nieruchomości
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
W co inwestować w 2025 roku? Mieszkania tracą na atrakcyjności, rośnie popularność lokali usługowych

Mieszkania wciąż dominują w portfelach inwestorów, ale ich rentowność spada. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się mikro lokale usługowe – tańsze, łatwiejsze w zarządzaniu i znacznie bardziej dochodowe.

Duże mieszkania na rynku pierwotnym – kto je kupuje i za ile?

Jak wygląda sprzedaż największych, nowych mieszkań i domów? Kto najczęściej decyduje się na ich zakup? Jakie mają metraże? W jakich inwestycjach deweloperskich są dostępne? I w jakich przedziałach cenowych? Sondę przygotował serwis nieruchomości dompress.pl.

Drożej za ochronę, jeszcze drożej bez niej – czy stać Cię na brak polisy mieszkaniowej?

Wzrost liczby pożarów, coraz częstsze gwałtowne zjawiska pogodowe i drożejące usługi remontowe pokazują, że ubezpieczenie nieruchomości staje się dziś koniecznością. Mimo rosnących składek – średnio o 13% rok do roku – eksperci ostrzegają: brak polisy może oznaczać znacznie większe straty finansowe.

Wymeldowanie małżonka przed rozwodem

W okresie poprzedzającym rozwód, często pojawiają się pytania o status prawny wspólnego mieszkania. Jednym z najczęstszych dylematów jest to, możliwe jest wymeldowanie małżonka przed rozwodem. Klienci często mylą administracyjną czynność wymeldowania z prawem do korzystania z mieszkania czy możliwością eksmisji.

REKLAMA

Dzicy lokatorzy w Polsce: nie płacą, niszczą mieszkania, a sprawy w sądach trwają latami. Ekspert: prawo od lat chroni oszustów

Były premier Mateusz Morawiecki kilka dni temu opublikował w social mediach informację o pewnym hiszpańskim hotelu, który zbankrutował, a dzisiaj jest ruiną, bo w okolicy zadomowili się migranci, którzy sprawili, że turyści i goście zniknęli z wyspy. Hotel ma być zamieszkiwany przez „Ocupas” czyli słynnych dzikich lokatorów, którzy zajmują hiszpańskie nieruchomości. – Zirytował mnie ten wpis. Nie trzeba patrzeć na Hiszpanię, by zobaczyć patologiczne sytuacje zajmowania czyjejś własności bez żadnych konsekwencji. Od lat mówię, że w Polsce przestępcy i oszuści, czyli dzicy lokatorzy są lepiej chronieni niż uczciwi obywatele – mówi detektyw i windykator, specjalistka ds. dzikich lokatorów Małgorzata Marczulewska.

Jawność cen mieszkań: przełom czy tylko pozorna zmiana? Rynek nadal kształtują kredyty i koszty budowy

Od maja 2025 roku deweloperzy muszą ujawniać ceny ofertowe mieszkań i ich historię zmian. To ważny krok w stronę większej przejrzystości na rynku pierwotnym, który ma ułatwić kupującym podejmowanie decyzji. Czy jednak sama jawność wystarczy, by realnie wpłynąć na ceny? Eksperci są zgodni – to kredyty, koszty budowy i przepisy grają dziś pierwsze skrzypce.

Rekordowy boom na mieszkania: Polacy rzucili się do zakupów po obniżce stóp procentowych

Po miesiącach wyczekiwania Polacy wrócili na rynek mieszkaniowy z nową siłą. W maju codziennie rezerwowano aż 115 mieszkań na największych rynkach – to najwyższy wynik od roku. Obniżka stóp procentowych, rosnące wynagrodzenia i poprawa dostępności kredytów sprawiły, że kupujący podejmują decyzje szybciej i bardziej zdecydowanie. Czy to początek nowej fali boomu mieszkaniowego?

Czy rynek nowych mieszkań zwalnia?

Liczba wydawanych pozwoleń na budowę oraz rozpoczętych inwestycji mieszkaniowych maleje. Czy deweloperzy modyfikują swoje strategie i przesuwają terminy realizacji nowych projektów? Sondę przygotował serwis nieruchomości dompress.pl.

REKLAMA

Wynajem traci sens? Coraz więcej Polaków wraca do marzenia o własnym M!

Ceny mieszkań się stabilizują, kredyty znów są dostępne, a wynajem coraz droższy. W efekcie Polacy coraz częściej wybierają zakup własnego M zamiast płacenia wysokich czynszów. Czy 2025 to początek wielkiego powrotu do kupowania mieszkań? Sprawdzamy, co się zmieniło i co dziś naprawdę się opłaca.

Obowiązek publikacji cen ofertowych mieszkań - co na to deweloperzy?

Jak wynika z analiz rynku, ceny nie są publikowane aż w 60–80 proc. inwestycji. Jak zatem deweloperzy oceniają zmiany w ustawie, które wprowadzają obowiązek ujawniania cen wszystkich budowanych mieszkań? Jakie mogą być konsekwencje tych przepisów dla rynku nieruchomości? Sondę przygotował serwis nieruchomości dompress.pl.

REKLAMA