Obok tej sytuacji nikt nie przejdzie obojętnie - albo jest się w tym pomyśle zakochanym, albo się go nienawidzi. Trudno zresztą, żeby sprzedaż najdroższego mieszkania w Polsce dwudziestu tysiącom niezwiązanych ze sobą osób, pozostała bez echa. Moim zdaniem ludzie aprobujący to rozwiązanie są przede wszystkim zadowoleni z tego powodu, że bogaci ludzie utracą swoją enklawę luksusu, którą sobie wymarzyli – trochę taka kara za próbę wyróżnienia się na tle społeczeństwa. Tymczasem autorzy pomysłu próbują wmówić nam, że tu wcale nie chodzi o pieniądze, tylko o ciekawy eksperyment społeczny. O nie, moim zdaniem chodzi wyłącznie o pieniądze, a dorabianie do tego wspomnianej ideologii ma te zyski po prostu zapewnić.