Dodatek węglowy. 3 tys. zł będzie można wydać nie tylko na zakup węgla
REKLAMA
REKLAMA
Dodatek węglowy - zasady udzielania
System jednorazowych wypłat 3 tys. zł na gospodarstwo domowe opalane węglem ma ruszyć w sierpniu, zaś pierwsze pieniądze trafią na konta wnioskujących w kolejnym miesiącu. Sejm w ekspresowym tempie pracuje nad ustawą. Scenariusz zakłada, że nowe prawo opuści parlament 5 sierpnia i trafi do podpisu prezydenta. Nie jest wykluczone, że kształt ustawy jeszcze się zmieni z inicjatywy polityków obozu rządzącego.
REKLAMA
– Trwają dyskusje, niektórzy chcą to świadczenie rozszerzyć na kolejne grupy. Tylko że to sporo kosztuje budżet – twierdzi rozmówca DGP z kręgów rządowych. Nad korektami do ustawy zaczęła już pracować opozycja. Rozważa m.in. objęcie dofinansowaniem gospodarstw ogrzewanych innym paliwem niż węgiel. Samorządowcy upominają się o wsparcie szkół czy domów pomocy społecznej.
Jakie będą poprawki do ustawy o dodatku do węgla?
Senat czeka na ustawę w sprawie świadczenia (3 tys. zł) na zakup węgla. Senatorowie opozycji, którzy mają tam większość, już prowadzą rozmowy o propozycjach poprawek.
– Koncepcje na razie są różne: od zwiększenia wymiaru finansowego dodatku po przejście na inny system, w ramach którego byłoby finansowanie dla wszystkich osób dotkniętych ubóstwem energetycznym – mówi jeden z senatorów.
REKLAMA
Projekt przewiduje, że przepisy wejdą w życie dzień po ogłoszeniu. To oznacza, że jest spora szansa, iż system dopłat ruszy już w przyszłym miesiącu, przynajmniej jeśli chodzi o możliwość składania wniosków w gminach. Nie jest jednak powiedziane, że we wszystkich, bo lokalne urzędy będą musiały się do tego przygotować.
– Wniosek będzie prostszy niż przy dodatku osłonowym, ale nie oczekiwałbym, że wszystkie 2477 gmin ruszy do roboty pełną parą i nie będzie narzekać – przyznaje osoba z rządu. Nawet jeśli system będzie uruchomiony w sierpniu, to pierwsze wypłaty dodatku ruszą nie wcześniej niż we wrześniu, bo gminy będą miały 30 dni na wypłatę środków.
Na co będzie można przeznaczyć dodatek węglowy?
Pieniądze będzie można wydać na zupełnie inny cel niż zakup węgla.
REKLAMA
– Rozwiązanie wydaje się proste, bo nie ma np. sprawdzania kryterium dochodowego. Będzie to zadanie zlecone, na które gminy otrzymają standardowo 2 proc. rządowej dotacji. Pytanie, ile będzie prób ominięcia systemu czy wyłudzeń oraz jaka będzie definicja gospodarstwa domowego. Źródłem wszelkich informacji będzie Centralny Rejestr Emisyjności Budynków, który jest rządowym systemem, a gminy mają do niego jedynie dostęp – komentuje Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.
Ustawa zakłada, że dodatek będzie gotówkowym transferem 3 tys. zł dla osób, które ogrzewają dom piecem węglowym. Brak kryterium dochodowego jest jednym z bardziej krytykowanych zapisów projektu. Ale rząd tłumaczy to tym, że 90 proc. osób, które ogrzewają się węglem, kwalifikuje się do otrzymania już działających osłonowych dodatków energetycznych i w takich okolicznościach dodawanie limitu dochodu zbyt skomplikowałoby system. Z kolei na argumenty, że 3 tys. zł dodatku będzie można wydać na zupełnie inny cel niż zakup węgla, słyszymy w rządzie odpowiedź, że to ma być także swoista rekompensata dla osób, które już nabyły węgiel po wyższej cenie.
– Ludzie zaczęli kupować węgiel już w czerwcu, czego zazwyczaj nie robią – wskazuje rozmówca z otoczenia Mateusza Morawieckiego.
Dla kogo dodatek węglowy?
Jeden dodatek przysługuje na jedno gospodarstwo domowe. Projekt zakłada, że do otrzymania dodatku będą uprawnione osoby, które złożą wniosek lub mają wpis w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków. Do końca czerwca właściciele domów byli zobowiązani do złożenia deklaracji informującej, jakie mają źródła ogrzewania mieszkania czy domu.
Powstaje jednak pytanie, jak zostanie wskazane główne źródło ogrzewania, projekt wyraźnie mówi bowiem, że tylko w takim przypadku przysługuje dodatek.
– Zwracaliśmy na to uwagę przy pracach nad projektem. Prawdopodobnie będzie to kwestia złożenia oświadczenia przez wnioskującego, ale to domena Ministerstwa Klimatu – mówi osoba z rządu. Resort liczy zaś, że takie dane będą wynikać z deklaracji złożonych do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków.
Pojawiają się też postulaty rozszerzenia kręgu podmiotów uprawnionych do uzyskania świadczenia. Opozycja pyta o mieszkańców bloków opalanych węglem spalanym w elektrociepłowniach, a samorządowcy mówią o takich jednostkach jak szkoły czy domy pomocy społecznej. W trudnej sytuacji mogą też być osoby, które przesiadły się z węglowych kopciuchów na piece gazowe. Ceny tego paliwa również poszybowały, a jednak obecnie procedowane dopłaty będą tylko dla tych, którzy dalej opalają domy węglem. Rząd jednak odpowiada, że w tym przypadku od miesięcy obowiązuje tarcza antyinflacyjna, w ramach której obniżono VAT na gaz ziemny. Ponadto do Sejmu trafiły też propozycje wydłużenia taryfowania gazu do 2027 r. Nie jest jednak wykluczone, że w pracach sejmowych Koalicja Obywatelska złoży poprawki dotyczące uwzględnienia ciepła systemowego oraz rozszerzające krąg uprawnionych o gospodarstwa korzystające z innego rodzaju paliw.
Koszt wprowadzenia świadczenia do zakupu węgla
Cała operacja ma kosztować 11,5 mld zł. Z projektu wynika, że największa część pieniędzy na dopłaty do węgla będzie pochodzić z Narodowego Banku Polskiego. Projekt zakłada, że ta część ubiegłorocznego zysku, która nie była przewidziana w budżecie państwa, trafi do Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 prowadzonego przez BGK, a to on ma sfinansować dopłaty. Ustawa budżetowa przewidywała wpłatę z zysku na poziomie niespełna 850 mln zł. Faktycznie wpłata wyniosła 10,4 mld zł.
Prawdopodobnie z uwagi na to, że ustawa zostanie uchwalona w ekspresowym trybie, obóz rządzący skorzystał z pokusy dołączenia do niej kwestii wykraczających daleko poza same dodatki węglowe. Projektowane przepisy zakładają np. uruchomienie linii kredytowej BGK (z gwarancjami państwowymi) z myślą o finansowaniu ciepłowni, które dostarczają ciepło systemowe do ok. 6,4 mln gospodarstw domowych.
W projekcie znalazły się też rzeczy, które z tematem węgla nie mają właściwie nic wspólnego – jak zmiany w prawie bankowym. Chodzi o uchwalone niedawno przepisy, na mocy których powstaje tzw. system ochrony w bankach komercyjnych. To tworzona przez banki spółka dysponująca kwotą ponad 3 mld zł, która ma wspierać działania podejmowane wobec banków z problemami w ramach przymusowej restrukturyzacji. Dziś to wsparcie byłoby możliwe wtedy, gdy przymusowa restrukturyzacja polegałaby na przejęciu banku w kłopotach przez konkurenta. Ten ostatni mógłby liczyć na pomoc w zasypaniu luki kapitałowej przejmowanej instytucji. Zmiana ma pozwolić na wykorzystanie wsparcia ze strony systemu ochrony również wtedy, gdy przymusowa restrukturyzacja polegałaby na przejęciu słabego banku przez instytucję pomostową tworzoną przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
REKLAMA
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.