Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe
Jeszcze kilka dni temu pojawiały się spekulacje, według których wybuch wojny w Ukrainie może spowolnić marsz ceny rodzimego pieniądza w górę, a to za sprawą ewentualnego osłabienia jastrzębiej polityki RPP pod wpływem bardzo wysokiego zagrożenia stagflacją. Spekulowano więc, że łączna skala podwyżek może być niższa niż dotychczas prognozowana w ramach działań zapobiegających hamowaniu gospodarki.
Tymczasem wybuch wojny w Ukrainie zamiast oczekiwanego osłabienia rodzimej waluty spowodował załamanie kursu złotego, określane już powszechnie jako jego krach. Kursy euro i franka szwajcarskiego otarły się o poziom 5 zł, budząc zapewne grozę wśród posiadaczy kredytów mieszkaniowych denominowanych w obcych walutach. Strach o dalsze niekontrolowane osłabienie złotego musiał więc towarzyszyć członkom RPP w trakcie dyskusji ustalającej skalę bieżącej regulacji wysokości stóp NBP. Co więcej, jest bardzo prawdopodobne, że był głównym czynnikiem ją determinującym.
Jakby tego było mało, w poniedziałek Komisja Nadzoru Finansowego wydała stanowisko skierowane do prezesów banków w Polsce. Regulator zaleca zdecydowane działania ograniczające ryzyko kredytowe, polegające na jeszcze bardziej restrykcyjnej ocenie zdolności kredytowej swoich klientów. Ma ona polegać na przyjęciu minimalnej zmiany poziomu stopy procentowej o, bagatela, 5 pp. Innymi słowy, banki miałyby akceptować wnioski kredytowe tylko tych klientów, którzy byliby w stanie spłacać zobowiązania wobec nich nawet w przypadku wzrostu stóp procentowych o 5 pp. Oznacza to, że z punktu widzenia KNF stopa referencyjna w okolicach 8 proc. nie stanowi na chwilę obecną dla niej żadnej abstrakcji. Co to wszystko może oznaczać dla rodzimego rynku nieruchomości mieszkaniowych?
Jak podwyższa stóp procentowych NBP wpłynie na rynek nieruchomości mieszkaniowych w Polsce?
Dla rynku nieruchomości mieszkaniowych nie ma większego znaczenia skala pojedynczego ruchu stóp NBP, ale zmiana długoterminowego trendu na wzrostowy i docelowy poziom stopy referencyjnej. Jeszcze miesiąc temu mało kto wyobrażał sobie, że może on przekroczyć poziom 4-4,5 procent do końca bieżącego roku. Teraz szacunki te zapewne wyraźnie zwyżkują.
Tym samym jeszcze bardziej nabrzmiewającym problemem staje się 330 tys. hipotek o wartości ponad 100 mld zł udzielonych w okresie „zerowych” stóp w latach 2020-2021. Są to kredyty zdecydowanie podwyższonego ryzyka, które już w przewidywalnej przyszłości i określonych warunkach gospodarczych mogą stać się poważnym problemem dla branży bankowej.
Niestety w okolicznościach załamania notowań złotego, powracającą niczym bumerang kwestią mogą stać się hipoteki denominowane w obcych walutach, zwłaszcza kredyty mieszkaniowe we franku szwajcarskim. Ich posiadacze borykają się z kolejną bolesną podwyżką rat i pęczniejącym saldem zadłużenia.
Zarówno w przypadku pierwotnego jak i wtórnego segmentu mieszkaniówki nastąpi dalsze hamowanie popytu na mieszkania. W przypadku rynku deweloperskiego transakcje z wykorzystaniem kredytu odpowiadają za co najmniej dwie trzecie popytu, który w obecnych okolicznościach może coraz ostrzej hamować. Tym bardziej, że gros potencjalnych klientów deweloperskich biur sprzedaży w obliczu wojny w Ukrainie wstrzymuje decyzje zakupowe do powrotu bardziej normalnych czasów aniżeli niż te obecne.
Natomiast osobną kwestią są perspektywy polskiej mieszkaniówki w obliczu napływu milionowej rzeszy uchodźców wojennych z Ukrainy. W tym przypadku stopy procentowe i cena kredytów mieszkaniowych raczej nie będą miały większego znaczenia.