Sprzedaż mieszkań na rynku wtórnym spada wolniej niż na rynku deweloperskim. Klienci wolą mieszkanie gotowe do zamieszkania, najlepiej z garażem. Ale i tu trwa wojna nerwów – między chcącymi sprzedać nieruhomoć szybko a stawiającymi na kupno po jak najniższej cenie.
- Mniej ofert na rynku wtórnym: jakie są tego powody
- Wygrywają chcący szybko sprzedać, bo kupujący obawiają się, że ceny znów gwałtownie pójdą w górę
- Rynek wtórny to mieszkania dwupokojowe lub większe, tam też największe okazje
Ostatni kwartał roku 2024 to kontynuacja trudnej sytuacji na rynku deweloperskim w całej Polsce. Eksperci mówią o prawdziwej „wojnie nerwów” między sprzedającymi, a kupującymi.
Z jednej strony popyt na mieszkania wciąż pozostaje bardzo duży, ale transakcje nie dochodzą do skutku z powodu wysokich cen, relatywnie niskiej zdolności kredytowej Polaków i nadziei związanych z programami rządowych dopłat do nieruchomości, które wciąż są wielkim znakiem zapytania. Jak sytuacja wygląda na rynku wtórnym?
Mniej ofert na rynku wtórnym: jakie są tego powody
Jak tłumaczy Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości, w ostatnim miesiącu ceny mieszkań na rynku wtórnym właściwie się nie zmieniły. Amplituda wahań cen w największych miastach nie przekracza zwykle dwóch procent.
Eksperci przyznają jednak, że wiele ofert w ostatnim czasie zniknęło z rynku. To efekt stagnacji i braku potencjalnych zainteresowanych.
– Rynek deweloperski w Polsce w ostatnich miesiącach przeżywa spore problemy wynikające z faktu, że Polacy nie chcą kupować aż tak drogich mieszkań. Ilość transakcji w niektórych miastach w III i na początku IV kwartału tego roku spadła nawet o 70% - mówi Miorsław Król.
– Na rynku wtórnym sytuacja jest trochę lepsza. Konsumenci widzą w nim alternatywę jeżeli bardzo chcą kupić mieszkanie, a jednocześnie poszukują tańszych opcji. To powoduje, że ilość transakcji spadła mniej niż w przypadku inwestycji deweloperskich, ale jednocześnie na rynku jest mniej ofert – dodaje Mirosław Król.
Wygrywają chcący szybko sprzedać, bo kupujący obawiają się, że ceny znów gwałtownie pójdą w górę
Oferty znikają, bo sprzedający liczą, że w kolejnych miesiącach koniunktura może być lepsza, co spowodowałoby wzrosty cen. Na ten moment na rynku wtórnym i deweloperskim widać jednak pewną stagnacje i nie ma mowy o tym, by ceny miały znacząco spadać.
– Co nie oznacza, że nie pojawiają się atrakcyjne oferty. Zdarzają się przypadki, gdy ceny mieszkań na rynku wtórnym spadały już poniżej 7 tysięcy złotych za metr kwadratowy. To są jednak bardzo szybko wychwytywane i wyprzedawane strzały – uprzedza ekspert.
Wyższość rynku wtórnego: wyposażone lokale, garaż w standardzie i niższe ceny
Jak dodaje ekspert argumentem za rynkiem wtórnym coraz częściej jest nie tylko cena, ale i… wyposażenie lokalu.
– Kupienie mieszkania od dewelopera kosztuje więcej niż zakup na rynku wtórnym, a na dodatek trzeba zapłacić za wykończenie, co tak naprawdę jeszcze mocniej podbija i tak wysokie ceny mieszkań. Znam osoby, które wybierały mieszkania przychodząc na spotkania z notatnikami w których pisały, co w danym mieszkaniu jest, a czego jeszcze nie ma. Tak właśnie optymalizowali koszty. Wyższość rynku wtórnego nad pierwotnym to właśnie możliwość znalezienia mieszkania gotowego do zamieszkania od zaraz – dodaje Mirosław Król.
Rynek wtórny to mieszkania dwupokojowe lub większe, tam też największe okazje
Na rynku wtórnym dominują mieszkania dwu pokojowe i większe.
– Kawalerki masowo zaczęły być budowane tak naprawdę dopiero kilkanaście lat temu. Wcześniej na jeden blok przypadały maksymalnie dwa małe mieszkania, a reszta zabudowy była dwupokojowa albo nawet większa. Stąd też np. w kamienicach można znaleźć lokale o powierzchni nawet powyżej 100 metrów kwadratowych – wyjaśnia ekspert.
– Na rynku wtórnym klienci zwracają także uwagę na balkon, dostęp do zieleni, garaż czy miejsca parkingowe w okolicy. Paradoksalnie znów łatwiej o te rzeczy w starszej zabudowie niż u dewelopera – przyznaje Mirosław Król.